Dyrektor sponsoringu i promocji Międzynarodowej Unii Piłkarskiej UEFA Alan Ridley zapowiada, że podczas turnieju finałowego Euro 2012 zostanie powiększony zakres współpracy z lokalnymi sponsorami, a także wzrośnie ich znaczenie przy organizacji imprezy.

"Chcemy stworzyć polski klub sponsorów, który przyciągnie lokalnych sponsorów zainteresowanych współfinansowaniem Euro 2012. Uczestnicy tego programu, czyli w sumie cztery podmioty, otrzymają większe możliwości skorzystania z bonusów związanych z turniejem" - powiedział Alan Ridley podczas 8. Dni Marketingu Sportowego w Warszawie.

"Wiadomo, że sponsorzy mogą liczyć na szeroko zakrojoną reklamę w licznych telewizjach, stacjach radiowych, portalach internetowych. Ale także mają zagwarantowaną pulę biletów na mecze, więc mogą się nimi dzielić ze swoimi kontrahentami, klientami oraz kibicami. Dlatego myślę, że Euro 2012 będzie dla polskich firm doskonałym sposobem na poszerzenie grona odbiorców oraz utrwalenie marki nie tylko na lokalnym rynku" - dodał Ridley.

W gronie głównych sponsorów piłkarskich ME znajdą się cztery polskie firmy, cztery ukraińskie oraz dziesięć o zasięgu globalnym.

"Euro to ogromne emocje, pasja, sport w czystej formie, który przyciąga na trybuny nie tylko mężczyzn. Z badań, jakie przeprowadziliśmy niedawno wynika, że blisko 40 procent kibiców to kobiety, a coraz częściej stadiony stają się miejscem spotkań całych rodzin. To wszystko otwiera przed nami szersze możliwości w zakresie marketingu i promocji, tworząc bogatszy rynek odbiorców naszych działań" - powiedział Ridley.

Reklama

"Jednocześnie próbujemy się rozwijać i sprawić, że będziemy mogli zaoferować więcej, czyli coraz bardziej wartościowy towar. To logiczne, że sponsorzy chcą ciągle więcej, więc musimy im dostarczyć to, czego oczekują. Jeszcze w 1992 roku w Euro grało tylko osiem zespołów. Teraz jest ich 16, a w 2016 powiększymy tę liczbę do 24 drużyn narodowych. To daje większe możliwości w zakresie transmisji telewizyjnych, a tym samym reklamy" - dodał.

Z danych UEFA wynika, że finałowy turniej ME w 2008 roku obejrzało ponad 6,6 miliarda widzów na świecie, odnotowano 61 milionów wejść na stronę turnieju. Popularnością w krajach europejskich impreza ta ustępowała tylko finałom mistrzostw Świata, a dwukrotnie przewyższała igrzyska olimpijskie.

"Przed mistrzostwami w Austrii i Szwajcarii trochę się obawialiśmy, bo w obydwu krajach futbol nie jest sportem numer jeden. Jednak przebieg Euro i zainteresowanie wśród mieszkańców okazało się większe, niż oczekiwaliśmy. Tym bardziej jesteśmy optymistami przed rokiem 2012, bo piłka nożna to najważniejsza i najbardziej popularna dyscyplina zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie" - powiedział Ridley.

"Polska i Ukraina to ogromne rynki, które ze względu na swój potencjał i lokalizację stanowią ogromne wyzwanie dla organizacji takiej imprezy jak Euro. Dają nam także lepsze możliwości techniczne, bo trybuny stadionów będą większe o 20-25 procent od obiektów przygotowanych na rok 2008. Oznacza to więcej kibiców, którzy na żywo będą się mogli cieszyć z magii futbolu" - dodał.

W 2004 roku, podczas ME w Portugalii, UEFA po raz pierwszy zorganizowała specjalną strefę dla kibiców, ustawiając telebimy na ulicach miast, specjalne miasteczka namiotowe dla fanów, na terenie których przez cały dzień mieli zapewnieni wyżywienie i możliwość śledzenia przebiegu turnieju.

"To był strzał w dziesiątkę. Tłumy rozbawionych kibiców, którzy mogą uczestniczyć w tym wydarzeniu, nawet jeśli zabraknie dla nich miejsca na stadionach, sprawiają, że całe miasta żyją imprezą i w pełni uczestniczą w tym przedsięwzięciu. Tych emocji nie da się doświadczyć siedząc w domu przed telewizorem" - podkreślił dyrektor UEFA.