Znany dostawca części samochodowych NTN Corp. dobrze wie, że jego produkty nie przydadzą się do napędzanego bateriami Nissana Leaf. Zaczął więc konstruować nowy system hamulców do samochodów elektrycznych.

- Jeżeli tak stara firma, jak nasza, nadal będzie podążać utartymi szlakami, to czeka ją dramatyczna przeprawa. Dlatego nakazałem inżynierom próbowania wszystkiego, byle podążyć za nowymi trendami - mówi prezes Yasunobu Suzuki. Z jednej strony koncerny Nissan i GM przygotowują się do uruchomienia masowej produkcji aut z napędem elektrycznym, z drugiej dostawcy części, jak NTN z Osaki, starają się zaadoptować do nowych warunków. - Części silnika stanowią aż 40 proc. używanych przy budowie samochodu. Dlatego niektórzy dostawcy starają się wchodzić na rynek z nowymi produktami - twierdzi Takeshi Miyao, analityk tokajskiej firmy Carnorama.

>>> Polecamy: W motoryzacji następuje największa zmiana od 100 lat

Na razie silniki spalinowe napędzają 99 proc samochodów na świecie. Udział zacznie szybko maleć, gdy ławą ruszą pojazdy z napędem elektrycznym. To nasili konkurencję na rynku i zmniejszy zyski producentów. – Jeśli wytwarza się części, to nie można zwiększyć udziału w rynku, tylko trzeba zacząć z nowymi wyrobami - mówi Miyao.

Sytuacja kryzysowa

Reklama

Firma Tsubakimoto Chain z Osaki dostarcza łańcuchy łączące różne części silnika. Pojazdy elektryczne mogą wyeliminować ją z rynku. W minionym roku finansowym (do końca marca br.) ponad 1/3 sprzedaży wartej 1,6 mld dolarów stanowiły części do silników spalinowych. – Mamy sytuację kryzysową - nie kryje szef działu ich produkcji Toru Fujiwara. – Nasza obecna technologia nie pasuje już do samochodów elektrycznych – dodaje.

>>> Polecamy: Samochody elektryczne, które miauczą jak koty

Firma przymierza się do produkcji nowych komponentów. Rozmawia z Nissanem, a z drugiej strony planuje wydać miliony dolarów na badania i rozwój. – Musimy wejść na rynek z całkiem nowymi technologiami - zapewnia Fujiwara. Podobnie czyni NTN, który wytwarza m.in. łożyska do silników spalinowych. Z emisji nowych akcji chce przeznaczyć ok. 1 mld dolarów na rozwój nowej produkcji. W firmie aż 60 proc. sprzedaży stanowią komponenty samochodowe. NTN wyda 3 proc. z przychodów szacowanych na ok. 5 mld dolarów w tym roku finansowym, na badania. Firma pracuje już nad wdrożeniem patentów związanych z pojazdami elektrycznymi.

Wyścig nowych technologii

Podobnie czyni firma Daikin Industries, drugi na świecie producent systemów klimatyzacji samochodowej. Eksperymentuje z fluoryną używaną w bateriach laptopów i telefonów komórkowych, aby uczynić baterie samochodowe bardziej bezpieczne i przedłużyć ich żywot. - Uważamy, że sprzedaż fluoryny do 2017 r. wzrośnie 10-krotnie, zapewnia wiceprezes Guntaro Kawamura. Największym zwycięzcą w wyścigu nowych technologii może okazać się firma Nidec Corp. z Kyoto, która wytwarza silniczki elektryczne używane do napędu dysków twardych oraz w autach. Samochód może ich mieć nawet kilkadziesiąt. Napędzają wycieraczki, sterują lusterkami, szybami czy klimatyzacją itp.



- Pracujemy nad silnikami do samochodów elektrycznych - mówi rzecznik Nori Tamura. Prezes firmy Shigenobu Nagamori stawia za cel wzrost przychodów z 570 mld jenów (ponad 6 mld dolarów) w tym roku do 1 bln jenów (11 mld dolarów) w 2012 r., z czego 350 mld jenów (4 mld dolarów) pochodzić ma z silników używanych w samochodach elektrycznych. Nie wiadomo czy firma już nie dostarcza części do Leafa Nissana, ale producent skrzętnie ukrywa dostawców. Wiadomo tylko, że bateria litowo-jonowe robi firma AESC, która jest spółką joint venture Nissana i koncernu NEC.

Gwałtowne przyspieszenie

Prezes Nissana Carlos Ghosn zapowiedział, że do 2020 r. samochody elektryczne będą stanowiły już 10 proc. ogółu jeżdżących po świecie pojazdów. Koncern GM zamierza wytwarzać rocznie po 60 tys. Chevroletów Volt ładowanych „z kontaktu” od listopada 2010 r. Podobny pojazd Toyota chce wprowadzić na rynek w 2012 r. Inni też myślą o produkcji. Wraz z drożejącą ropą i wzrastającym zanieczyszczeniem atmosfery CO2, wzmogły się naciski rządów na produkcję nowego rodzaju pojazdów. Prezydent Obama chce 1 mln sztuk na drogach Ameryki w 2015 r. Zaś premier Japonii Yukio Hatoyama zamierza obniżyć emisję CO2 o 25 proc. do 2020 r.

- Przesiadka na samochody elektryczne może być bardziej dramatyczna niż wielu sądzi - uważa wiceprezes Kawamura. - Przemysł samochodowy będzie musiał ponieść większość kosztów tych zmian - dodaje. - Dostawcy części muszą więc w ekspresowym tempie przemodelować produkcję i wdrożyć prace badawczo-rozwojowe - podkreśla Hisataka Nobumatom, prezes Stowarzyszenia Japońskich Producentów Części, do którego należy wspomniany NTN. – Nowe technologie i interesy nie będą czekać. Decyzje, gdzie i co wytwarzać muszą być podjęte jak najwcześniej. Inaczej nie przetrwamy – ostrzega. Warto, by uwagi wzięli do serca także polscy producenci części samochodowych. Jesteśmy jednym z większych dostawców w Europie.