Globalna nadwyżka oleju dieslowskiego, opałowego i innych destylatów stwarza możliwości dla zasobnych handlarzy, ale także stawia znaki zapytania dla naftowego kartelu OPEC.

Destylaty to życiodajny krwioobieg gospodarki przemysłowej, napędzający ciężarówki, pociągi i rozniecający zimą piece. W bogatych krajach, gdzie zapasy są najlepiej oszacowane, osiągnęły one obecnie poziom o 13 proc. wyższy niż przed rokiem – wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energii, organizacji, która monitoruje dla świata zachodniego sytuację na rynku ropy naftowej.

Wzrost zapasów przyczynił się do inwestowania w tankowce oraz skłonił handlarzy do czarterowania statków, na których gromadzone są kolejne rezerwy paliwa. Wszystko to jest powodem sporego zaniepokojenia OPEC, który spotyka się dzisiaj w Luandzie, stolicy Angoli w celu przedyskutowania poziomów wydobycia.

Zapasy destylatów są jednym z powodów, dla których kartel jest gotów pozostawić limity bez żadnych zmian, nawet jeśli ropa naftowa podrożała już w tym roku o 65 proc. „Rezerwy destylatów są wysokie. To silny sygnał świadczący o tym, że aktywność światowego przemysłu jest wciąż słaba” – mówi w Luandzie jeden z wyższych przedstawicieli OPEC.

Nadwyżka podaży na rynku destylatów skłoniła wielkie koncerny naftowe, firmy handlujące surowcami, a nawet banki, do zajęcia się interesem „pływających magazynów”, ładowania tankowców i zakotwiczania jednostek tuz za redą portów Wielkiej Brytanii, Holandii i Singapuru.

Reklama

OPEC szacuje, że w zeszłym miesiącu na tankowcach zgromadzono około 100 mln baryłek destylatów, co stanowi równowartość zapotrzebowania Europy na okres dwóch tygodni.

Także na lądzie zbiorniki rosną, jak grzyby po deszczu. Royal Vopak, największy niezależny operator magazynów ropy naftowej, twierdzi, że jego instalacje są zapełnione w 93 proc. Firma buduje nowe obiekty, od Szwecji po Singapur. Kinder Morgan, największy niezależny operator terminali w USA, także zwiększa swoje moce przerobowe w odpowiedzi na zapotrzebowanie ze strony handlarzy.



Do gry wkroczyły także firmy zajmujące się handlem surowcami. Vitol, największy na świecie niezależny handlarz ropą naftową, kupił ostatnio instalacje w holenderskich portach w Antwerpii i Cushing, gdzie znajdują się punkty dostaw dla kontraktów ropy amerykańskiej.

„Zdecydowali się oni posiadać własne instalacje w strategicznych lokalizacjach na świecie, aby umocnić swoją pozycję handlową. I nie czynią tego bynajmniej z miłości do przemysłu budującego takie magazyny” – mówi Rob Luijendijk, partner firmie PortStorage
Group z Rotterdamu.

Wielkie koncerny naftowe, jak na przykład BP zwiększają magazyny, a banki same oferują handlarzom sfinansowanie transakcji związanych z magazynowaniem w zamian za część zysków – twierdzą menedżerowie.

W sytuacji, gdy cena oleju opałowego, która jest benchmarkiem dla destylatów, w dostawach za rok jest wyższa o 11 proc. niż kontrakty styczniowe, rezerwowanie magazynów zaczyna mieć sens finansowy.

Podczas gdy pęcznieją i zwiększają się magazyny destylatów na lądzie i wodzie, wielkość ropy naftowej gromadzonej na morzu zaczęła w tym roku się zmniejszać, gdyż ceny kontraktów typu future zbliżyły się do poziomu na rynku dostaw natychmiastowych.

Ale w pewnym momencie nadwyżka destylatów zablokuje rynek ropy, która jest głównym surowcem dla rafinerii. „Ze względu na nadmiar w zapasach destylatów i wolne odrodzenie popytu na produkty, warunki rynkowe raczej nie będą sprzyjać pozycji ropy naftowej” – stwierdził OPEC w swym miesięcznym raporcie.

I chociaż odrodzenie gospodarki oraz wzrost popytu na olej opałowy zimą nieco uszczkną z tego nadmiaru, „prędzej coś na kształt epoki lodowcowej, a nie zwykła zmiana sezonu, mogłoby się przyczynić do skorygowania tego nawisu” – twierdzą konsultanci z wiedeńskiej firmy JBC Energy.