Były szef Forda, Jac Nasser, chciał, dla przykładu, by ten amerykański producent samochodów stał się wiodącym dostawcą produktów i usług motoryzacyjnych na świecie. Wprowadził firmę w ten segment, by uniezależnić się od pogrążonego w stagnacji rynku samochodowego i w ten sposób zapewnić firmie wzrost i wyższe marże. Być może wyprzedził swój czas, bo koniec końców ta strategia kosztowała go posadę.

>>> Czytaj też: Zobacz, jakie nowości szykują koncerny motoryzacyjne w 2010 r.

Patric Pelata, dyrektor operacyjny Renault, mówi, że wejście w branżę usług nie jest łatwe dla producenta masowych samochodów. – IBM świadczy usługi klientom korporacyjnym, podczas gdy my obsługujemy rynek masowy – tłumaczy. To jednak nie oznacza, że Renault i inne globalne koncerny motoryzacyjne nie zmieniają swoich modeli biznesowych w celu rozwijania nowych i innowacyjnych usług.

>>> Czytaj też: W motoryzacji następuje największa zmiana od 100 lat

Reklama
Podobnie jak jego konkurenci Renault mocno stawia na samochody elektryczne i inne niskoemisyjne pojazdy. Prawdopodobnie jednak w większym stopniu niż rywale uczynił z produkcji nowej generacji ekologicznych, kompaktowych samochodów fundament długoterminowej strategii wyjścia z kryzysu. W istocie tnąc, w obliczu stagnacji, nakłady na rozwój i badania oraz inne wydatki, dalej inwestuje w nową generację ekologicznych pojazdów, szczególnie elektrycznych. To wymusza zmianę podejścia i skupienie się na usługach. Samochody elektryczne będą wymagać zupełnie innego modelu biznesowego. Krótko mówiąc, ich koszty stałe są znacząco wyższe niż w przypadku tradycyjnych aut, zaś koszty eksploatacji znacząco niższe.

>>> Czytaj też: Samochodem elektrycznym na giełdę



Do tego dochodzi dodatkowy problem baterii niezbędnych do zasilania takich samochodów. Są drogie i w związku z tym będą dzierżawione przez koncerny motoryzacyjne od producentów. Samochody elektryczne przyspieszą w związku z tym zapewne trend widoczny już w innych branżach. Przy tak wysokich początkowych kosztach stałych klientom będzie się opłacało płacić roczną prowizję za korzystanie z pojazdu elektrycznego.
Jedną z największych na świecie firm świadczących tego typu usługi jest amerykański Zipcar, z którym Renault miał nadzieję nawiązać współpracę. Pomysł jednak nie wypalił, żałuje Pelata. Od tego czasu Renault nawiązał partnerstwo z Better Place, inną amerykańską firmą świadczącą usługi motoryzacyjne. W ramach tego sojuszu chce oferować samochody elektryczne w Izraelu, Danii, a później w innych krajach.

>>> Czytaj też: Renault i Daimler rozmawiają o produkcji małych samochodów

Rozwój elektrycznych samochodów rozszerza również pole do partnerstwa i współpracy z firmami, co do których Paleta przyznaje, że w przeszłości Renault nawet by o nich nie pomyślał. Dla przykładu francuski koncern zacieśnia więzy z EDF, państwowym koncernem energetycznym; to element strategii mającej sprawić, że firma stanie się wiodącym światowym producentem pojazdów zeroemisyjnych.

>>> Czytaj też: Renault rzuca wszystkie siły na motoryzacyjny "front wschodni"

Daimler podąża tą samą drogą. Już współpracuje z włoskim koncernem energetycznym Enel, by oferować obsługę samochodów elektrycznych w czterech włoskich miastach. Pelata potwierdził, że Renault rozmawia z Daimlerem, nie precyzując jednak, jakich projektów dotyczą te rozmowy. Można jednak zaryzykować twierdzenie, że chodzi o samochody niskoemisyjne lub plany niemieckiej grupy, by wprowadzić na rynek czterodrzwiową wersję miejskiego smarta.
Ekologiczna mobilność to ostatnio najmodniejsze określenie w branży. Szefowie Renault mają nadzieję, że cały sektor, a zwłaszcza ich firma, uzyska „tlen” niezbędny do wyjścia z obecnego kryzysu. Po drodze trzeba będzie jednak pokonać niejeden zakręt.