Na polskim rynku oznacza to kontynuację konsolidacji przy szczytach. Przewagę dzisiaj prezentował jednak obóz byków, który trzy razy podciągał główny indeks. Za każdym razem sprzedający kontrowali zapały optymistów przy znikomej jednak zmienności. Dopiero na zamknięciu zobaczyliśmy większy ruch, który kompletnie nie wpisywał się we wcześniejsze zachowanie inwestorów, czy sytuację zewnętrzną. Byczy fixing doprowadził do prawie jednoprocentowego wzrostu głównego indeksu. Siły rynkowe pozostają więc wyrównane i nadal czekamy na impuls do wybicia z konsolidacji. Nie będę odkrywczy jeżeli powiem, że pewnie nadejdzie on zza oceanu.

>>> Polecamy: Aktualne indeksy GPW

To właśnie w USA trwa sezon publikacji raportów kwartalnych, który w piątek dostał niemałych rumieńców. Otóż dobre wyniki Intela i JP Morgana zostały wykorzystane do sprzedaży akcji, co nie jest dobrym sygnałem. Każdy czeka więc czy piątkowa reakcja była tylko „wypadkiem przy pracy”, czy może zapowiada korektę na rynkach. Spadek cen wydaje bardziej prawdopodobny, choć nie można tego przesądzać. Nastroje są bardzo zmienne i Amerykanie szybko mogą dojść do wniosku, że nadal warto kupować akcje.

Na rynku walutowym było zdecydowanie ciekawiej. A to za sprawą siły złotego, który jest już o krok od psychologicznej bariery 4 złote za euro. Naszej walucie pomagały słowa prezesa NBP, który w wywiadzie radiowym zapewnił, iż dbać będzie o siłę złotego. Stwierdził również, że "złoty ma mocne fundamenty i wszelkie podstawy do tego, aby być stabilny". Sprzyjał również raport Goldman Sachsa, z którego wynika, że za rok euro będzie kosztowało 3,80.

Reklama