To dobry czas, by przestać obawiać się Rosji i zacząć z nią konkurować. Moskwa nie zdywersyfikowała gospodarki, to nadal kraj surowcowy – jak Arabia Saudyjska czy Wenezuela – a Gazprom pozostaje dominującym źródłem pozyskiwania dewiz. Prezydent Miedwiediew, mimo deklaracji o modernizacji Rosji, niewiele zmienia w tej sprawie. Stanowczo za wcześnie twierdzić, że trzymamy Rosjan w garści, ale można postawić tezę, iż mają kłopoty, które warto wykorzystać.
Jak? Stawiajmy jednak twardsze warunki w negocjacjach gazowych, wspierajmy Białoruś w uwalnianiu się od Moskwy, niezależnie, czy reżim Łukaszenki, przetrwa czy nie, inwestujmy na Wschodzie, by uprzedzić kapitał rosyjski. Wpływy polityczne są dziś budowane na bazie wymiany handlowej oraz przepływu gotówki. Im słabszy Gazprom, tym Rosja ma mniej dewiz na gospodarczą rozgrywkę na terenach byłego ZSRR. Jeśli Moskwa zostawi tam lukę, wypełniajmy ją. Nie ma lepszej polityki wschodniej, a właśnie nadarza się okazja, by zacząć zwyciężać na tym polu.