Według szacunków tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy z kraju wypłynęło nawet 10 miliardów euro. – Sumy, o których słyszałem, są naprawdę ogromne. Ludzie transferują pieniądze za granicę, bo nie ufają naszemu systemowi bankowemu, chcą uniknąć ewentualnego podatku od depozytów albo po prostu są zaniepokojeni o przyszłość naszej gospodarki – mówi brytyjskiemu Guardianowi analityk Kostas Panagopulos.

Cypr jest bezpieczniejszy

W minionym tygodniu grecki premier Jeorios Papandreu przedstawił program ograniczenia deficytu budżetowego, który w 2009 r. sięgnął 12,5 proc. PKB, czyli ponad czterokrotnie przekroczył limit dopuszczany przez Komisję Europejską. Zakłada on m.in. 10-proc. obniżkę płac i wydatków w sektorze publicznym, podwyższenie wieku emerytalnego i podniesienie cen benzyny. Ministerstwo finansów ma się też zająć osobami, które unikają płacenia podatków.
Grecka elita finansowa – armatorzy czy najwięksi przedsiębiorcy – od dawna ma konta w Szwajcarii albo rajach podatkowych. Teraz największą popularnością cieszy się bliski geograficznie i kulturowo Cypr. – Do cypryjskich banków trafiają bardzo duże pieniądze. Grecy uważają, że Cypr jest nie tylko bliski, ale też bezpieczny – dodaje Panagopulos. Niska ściągalność podatków rzeczywiście jest w Grecji sporym problemem. Jak się ocenia, około 20 proc. mieszkańców Grecji – czyli 2 mln osób – zarabia rocznie ponad 100 tys. euro. Jednak aż 90 proc. deklaruje w zeznaniach podatkowych dochody poniżej 30 tys. euro rocznie.
Reklama
– W Grecji jest mnóstwo bogatych ludzi, którzy nie płacą podatków we właściwej wysokości. Według zadeklarowanych danych dochody powyżej 100 tys. euro osiąga około 15 tys. osób. Nie sądzę, by ktokolwiek w tym kraju wierzył, że jest tylko 15 tys. Greków, którzy zarabiają powyżej 100 tys. – mówił w wywiadzie prasowym minister finansów Giorgos Papakonstantinu.

Otomańskie dziedzictwo

Jeszcze pod koniec zeszłego roku na polecenie Papakonstantinu fiskus zbadał zeznania 150 lekarzy z willowej ateńskiej dzielnicy Kolonaki. Ponad połowa z nich zadeklarowała dochody poniżej 30 tys. euro, a więc niewielką część tego, ile faktycznie zarabiają. Jednak unikanie podatków ma w Grecji długą tradycję. – Brakuje nam świadomości podatkowej. Niektórzy uważają, że to pozostałość po czasach imperium otomańskiego, gdy unikanie płacenia podatków było oporem przeciw okupacji – uważa Ilias Plaskowitis z greckiego ministerstwa finansów.

Nikt nie chce zaciskać pasa

Dziesięć miliardów, które w ostatnich tygodniach wytransferowano z Grecji, nie rozwiązałoby problemów budżetowych, bo dług publiczny tego kraju wynosi około 300 mld euro (co stanowi ponad 112 proc. PKB). Jednak zdaniem analityków jeszcze ważniejszy jest efekt psychologiczny. To jasny sygnał, że Grecy nie wierzą w rządowy plan uzdrowienia gospodarki i nie mają ochoty ponosić jego kosztów. Takich sygnałów jest zresztą więcej – na ten tydzień zapowiedziano demonstracje przeciw zapowiadanym przez rząd oszczędnościom.