Według szacunków PMR, firmy monitorującej rynek farmaceutyczny w Polsce, w 2009 roku rynek diagnostyki laboratoryjnej przekroczył wartość 1 mld zł. Odpytani na potrzeby raportu przedstawiciele firm z branży przyznali, że kryzys nie miał większego wpływu na ich działalność. Przede wszystkim dlatego, że większość kontraktów nadal związana jest z publiczną służbą zdrowia – prywatne laboratoria wykonują badania np. na zlecenie państwowych szpitali czy w ramach kontraktów z NFZ.
Z drugiej strony problemy finansowe szpitali natychmiast odbijają się na kondycji firm z nimi współpracujących. Według danych Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych Polmed, łączne zadłużenie publicznych placówek zdrowia pod koniec 2009 roku przekroczyło 9,5 mld zł. Wartość zobowiązań wymagalnych zbliżyła się do 2,4 mld zł.
Jacek Narzekalak z firmy Synevo, która przejmuje obsługę szpitalnych laboratoriów, twierdzi że finansowe problemy szpitali to największy hamulec rozwoju rynku. – Badania laboratoryjne finansowane są bezpośrednio przez szpitale, które tutaj szukają oszczędności. W efekcie ogromna konkurencja obniżyła już ceny na rynku do granicy bezpieczeństwa dla pacjenta – uważa Jacek Narzekalak.
Jego zdaniem prywatny sektor wykonuje ok. 33 proc. wszystkich testów w kraju – tyle samo co na początku 2009 roku. – Z ponad 2 tys. wszystkich laboratoriów co trzecie jest w prywatnych rękach – mówi Jacek Narzekalak. Mimo tych problemów eksperci PMR prognozują, że w ciągu najbliższych trzech lat średnioroczny wzrost tego rynku będzie utrzymywał się na dość wysokim poziomie – około 10 proc., by w 2012 roku osiągnąć wartość prawie 1,4 mld zł.
Reklama
– W 2010 roku dynamika wzrostu wartości rynku osłabnie na skutek większych problemów finansowych NFZ – ocenia Monika Stefańczyk, główny analityk rynku farmaceutycznego w PMR. Ale już w latach 2011–2012 ma być zdecydowanie lepiej. Mają w tym pomóc dalsze przekształcenia placówek publicznej opieki zdrowotnej w spółki prawa handlowego oraz większa oferta prywatnych ubezpieczeń. Na razie jednak laboratoria muszą się jeszcze zmagać z inną przeszkodą: słabym złotym. Polski rynek jest podatny na wahania kursów walut. Firmy pozyskują część lub nawet wszystkie produkty z zagranicy w wyniku importu lub wewnętrznych transakcji pomiędzy filiami dużych koncernów.
Na podobnych warunkach jak laboratoria ze szpitalami współpracują prywatne stacje dializ, tzw. sztuczne nerki. Z ich usług korzysta ponad 50 proc. z kilkunastu tysięcy dializowanych pacjentów. Niemiecki Fresenius, największa w Polsce firma w tym sektorze, prowadzi stacje dializ (głównie na terenie szpitali), poradnie i oddziały nefrologiczne już w 35 polskich miastach.
ikona lupy />
Usługi medyczne przechodzą w prywatne ręce / DGP