Raporty makro nie były zachwycające. Sprzedaż detaliczna wzrosła co prawda o 1,2 proc. (oczekiwano 0,7 proc.), ale bardziej istotna sprzedaż bez samochodów wzrosła (zgodnie z oczekiwaniami) jedynie o 0,4 proc. Październikowe dane niespecjalnie wpłynęły na rynkowe nastroje, bo wszyscy czekają już na sezon sprzedaży świątecznej (rozpoczyna się w końcu listopada). Fatalny był raport z Nowego Jorku. Indeks NY Empire State spadł z 15,73 na minus 11,14 pkt., czyli do poziomu najniższego od kwietnia 2009 roku (oczekiwano jedynie małego osunięcia).

Bardzo interesujące było zachowanie rynku walutowego. Kurs EUR/USD po piątkowej przerwie znowu ruszył na południe. Trudno za to było winić Irlandię, która dzielnie opiera się presji na przyjęcie pomocy, której zdecydowanie nie chce i na razie nie potrzebuje. Rynek długu pokazuje, że sytuacja wokół Irlandii uspokaja się. Cena 10. letnich obligacji irlandzkich wzrosła, a różnica w oprocentowaniu (spread) między obligacjami irlandzkimi i niemieckimi spadła do 5,38 pkt. proc., czyli do tygodniowego minimum. Jednak dolar zyskiwał, a rentowność obligacji amerykańskich bardzo szybko rosła. Powodem był artykuł w Wall Street Journal. Gazeta poinformowała, że grupa ekonomistów popierających Republikanów i członków kierownictw spółek z sektora usług finansowych rozpoczyna kampanie mającą na celu zmuszenie Bena Bernanke, szefa Fed do wycofania się z kolejnych rund poluzowania ilościowego (QE2).

Rynek akcji usiłował wygenerować odbicie indeksów. Mówiono o danych o sprzedaży detalicznej (tylko pretekst) oraz o fuzjach i przejęciach. Caterpillar kupuje Bucyrus International, a EMC nabywa Isilon Systems. Indeksy rosły podczas sesji, podczas której królowała zmienność. Indeksy trzymały się nad kreską, ale co pewien czas niedźwiedzie ponawiały ataki. W ostatniej godzinie sesji nastroje do końca zepsuł raport agencji ratingowej Moody’s. Stwierdzono w nim na przykład, że utrzymaniu ulg podatkowych będzie niekorzystne dla USA. Rynek zaczął się obawiać, że agencja może obniżyć rating USA. To oczywiście na tym etapie jest całkowicie nieprawdopodobne. Zresztą Moody’s szybko zapewniła, że nie planuje obniżki ratingu. Jednak nastroje już się nie poprawiły, a indeksy nieznacznie, ale jednak spadły. Atmosfera zagęszcza się, a korekta się przedłuży.

GPW rozpoczęła sesję spadkiem, co dziwić nie mogło, bo nastroje na świecie najlepsze nie były. Był to jednak spadek nieduży. W poniedziałek raporty kwartalne opublikowała resztka spółek z WIG20. Raport PZU był wyraźnie słabszy od słabych oczekiwań, wiec cena akcji spadała szkodząc indeksowi. Szkodziły mu też pogłoski mówiące o tym, że Eureko szuka doradcy, który pomoże mu sprzedać akcje PZU. Zyskiwał PGE, mimo że wyniki były tylko nieznacznie lepsze od oczekiwań, a do tego poprawa wynikała z mniejszego obciążenie podatkami.

Reklama

Po południu zielony kolor dominujący na innych, europejskich rynkach akcji umocnił obóz byków i przed pobudką w USA wyprowadził WIG20 na poziom bardzo bliski piątkowego zakończenia sesji. Publikacja amerykańskich danych makro (podobnie jak na innych giełdach) pogorszyła nastroje. Tyle, że tam pogorszyła na chwilę, a u nas końcówka sesji była bardzo słaba. WIG20 spadł o 0,74 proc. Sygnały kupna nadal obowiązują, a to, że pod poważnym oporem na poziomie 2.780 pkt. indeks będzie usiłował się skorygować było prawie pewne i dziwić nie może.