>>> Czytaj także: Zamach na lotnisku Domodiedowo okazją do nacjonalizacji

Zamachy takie jak atak na lotnisko Domodiedowo oznaczają wzrost nakładów na służby specjalne i ponowne powiększenie ich uprawnień. Rozrastanie się agencji bezpieczeństwa wewnętrznego i wywiadów w związku z zagrożeniem terrorem to tendencja ogólnoświatowa. Jednak w Rosji większe specsłużby nie oznaczają wyższego poziomu bezpieczeństwa.
Z danych publikowanych przez rosyjską prasę i ośrodki analityczne wynika, że przez pierwsze siedem lat prezydentury Władimira Putina nakłady na bezpieczeństwo wewnętrzne wzrosły realnie (czyli nawet uwzględniając inflację) o 260 proc. Argument był zawsze taki sam: zagrożenie terrorystyczne. W tym samym okresie w samej tylko stolicy – Moskwie – doszło do ośmiu poważnych zamachów.
Reklama
Wraz ze środkami rosły oczywiście prerogatywy. I tak po ataku na teatr na Dubrowce w 2002 r. przyjęto cały pakiet ustaw zakazujących np. wydawania ciał zabitych napastników ich rodzinom i ograniczających wolność mediów do relacjonowania aktów terroru. Niedługo potem Putin podporządkował FSB wojska ochrony pogranicza. Po Biesłanie (2004) zniesiono z kolei powszechne wybory gubernatorów, wzmacniając tym samym kontrolę Kremla nad regionami.
Ubiegłoroczne zamachy na metro umożliwiły zaś przelobbowanie napisanej przez FSB ustawy, która pozwala na interwencję „w razie działań tworzących warunki do popełnienia przestępstwa (...) przy braku podstaw do pociągnięcia do odpowiedzialności karnej”. Po Domodiedowie nowych pomysłów na razie brak, politycy zapowiadają jedynie zaostrzenie procedur na lotniskach i dworcach.

Moralny szantaż obywateli

– W Rosji każdy zamach był pretekstem do zwiększania pełnomocnictw specsłużbom. Władze wykorzystują strach i stosują swego rodzaju szantaż moralny: „Nie chcecie zmian? Czyli co, chcecie powtórki z Dubrowki?” – mówiła „DGP” Galina Arapowa, szefowa Centrum Obrony Praw Mediów w Woroneżu. Powtórki z Dubrowki nikt nie chce, więc nie słychać sprzeciwu wobec przyznawania nowych kompetencji np. departamentowi MSW ds. walki z ekstremizmem, zjawiskiem rozumianym zresztą w Rosji dość szeroko. Szef departamentu Jurij Kokow nie wykluczył nawet, że jego ludzie będą walczyć z ulicznymi protestami.
Efektów rosnącej wszechwładzy służb nie widać. Co prawda Rosjanom regularnie udaje się zabijać dowódców islamskiego podziemia na Kaukazie, ale na ich miejsce pojawiają się nowi. Rebelia zamiast znikać, rozszerza się na kolejne części Kaukazu. W 2010 r. kaukascy radykałowie przeprowadzili 238 zamachów, o 38 proc. więcej niż rok wcześniej. I choć liczba ofiar śmiertelnych znacznie spadła (z 892 do 178), na liście zapalnych punktów coraz bardziej wyróżnia się dość spokojna niedawno Kabardo-Bałkaria. Pod względem liczby zamachów ta republika zostawiła w tyle nawet Czeczenię.

>>> Polecamy: Agent Tomek przechodzi do biznesu

Wczoraj premier Putin po raz kolejny oświadczył, że obok walki z terrorystami niezbędne są programy rozwojowe dla Kaukazu. Także po atakach na metro władze zapowiadały szeroko zakrojony plan rozwoju turystyki i przedsiębiorczości. Zdaniem pełnomocnika prezydenta ds. tego regionu Aleksandra Chłoponina na inwestycje w branży turystycznej trzeba przeznaczyć aż 450 mld rubli (43 mld zł), z czego państwo ma pokryć zaledwie 12 proc. Resztę powinni pokryć prywatni inwestorzy, których na razie nie widać.

USA też stawiają na służby

Podobny trend jak w Rosji dotyczy również USA. Po 11 września 2001 r. Biały Dom stworzył nowe ministerstwo – Homeland Security. Zalążkiem departamentu bezpieczeństwa krajowego było biuro powołane już 8 października 2001 r. Dziś w resorcie pracuje 215 tys. ludzi, a jego szefowa Janet Napolitano ma do dyspozycji 55 mld dol., więcej niż roczny PKB Bułgarii czy Słowenii. Ludzie resortów siłowych z Ameryki przekonują jednak, że ich działania mają uzasadnienie. Od 9/11 w USA udaremniono wszystkie planowane zamachy, choć kraj ten prowadzi dwie wojny i jest celem numer jeden wszystkich radykałów świata.
ikona lupy />
Jeszcze więcej uprawnień dla służb specjalnych i jeszcze więcej pieniędzy – takie będą skutki zamachu na lotnisku Domodiedowo. Ale w Rosji i tak nie przełoży się to na wzrost bezpieczeństwa. / Bloomberg