Z doświadczeń rynków kapitałowych rozwiniętych bardziej niż polski wynika, że w dłuższej perspektywie ze wszystkich dostępnych instrumentów finansowych akcje zawsze pozwalają zarobić najwięcej. Również i krótka historia polskiego rynku kapitałowego tego dowodzi. W ciągu minionych pięciu lat polska giełda przeżywała wzloty i upadki. Na przykład w 2008 roku indeks WIG stracił ponad 51 proc. Rok później z kolei urósł o prawie 47 proc. Średnio zyskiwał co roku ponad 16 proc. W tym czasie oprocentowanie obligacji czy bankowych lokat z rzadka przekraczało 5 proc. Wyraźnie widać więc, że inwestycja w akcje powinna być znacznie zyskowniejsza niż lokata bezpieczna, oczywiście zakładając, że inwestujemy długoterminowo, w horyzoncie minimum pięcioletnim. Historia pokazuje bowiem, że okresowo indeksy tracą, zatem długi okres inwestycji jest potrzebny, by owe straty odrobić.

Wyścig z indeksem

Pojedynczy drobny inwestor nie ma jednak szans na samodzielnie uzyskanie wyniku takiego samego, jaki notuje giełdowy indeks. Skazany jest na selekcję spółek, w które zainwestuje, a to stwarza ryzyko, że jego portfel zachowa się gorzej niż giełdowy wskaźnik koniunktury. Ponadto samodzielne inwestowanie w akcje wymaga znacznej wiedzy oraz poświęcenia sporej ilości czasu. Do inwestorów niemających jednego i drugiego adresowana jest oferta funduszy inwestycyjnych, których strategia opiera się na lokowaniu środków w akcje spółek giełdowych.
Polski rynek funduszy inwestycyjnych rozwija się bardzo szybko. Obecnie dostępnych jest kilkaset podmiotów różnych kategorii, z czego kilkadziesiąt można zaliczyć do akcyjnych. Trzeba przyznać, że w ciągu ostatnich pięciu lat nie mogą one pochwalić się nadzwyczajnymi wynikami. Z danych firmy Analizy Online, która zajmuje się badaniem polskiego rynku funduszy inwestycyjnych, wynika, że w ciągu ostatnich 60 miesięcy (dane na koniec kwietnia) fundusze akcji szerokiego rynku zarobiły średnio 13,3 proc., a podmioty lokujące w akcje małych i średnich spółek w ciągu pięciu lat zarobiły średnio 20,5 proc. To daje ok. 5 proc. rocznie. Wydaje się nieźle, choć od inwestycji agresywnych wymagałoby się stóp zwrotu na poziomie nieco wyższym. Trzeba jednak pamiętać, że w branym do wyliczeń okresie zdarzył się największy kryzys finansowy w historii świata i jeden z największych kryzysów gospodarczych ostatnich wieków. Zjawiska te spowodowały przecenę akcji, jakiej nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści. Dlatego na odrobienie tych strat potrzeba trochę czasu.
Reklama
Usprawiedliwieniem nieco słabszych wyników osiąganych przez zarządzających może być fakt, że w okresie bessy na giełdzie klienci funduszy akcyjnych przestraszeni spadającymi kursami na giełdzie zwykle masowo umarzają jednostki uczestnictwa, zmuszając w ten sposób zarządzających do sprzedaży walorów z portfela funduszu wbrew założeniom inwestycyjnym. W takiej sytuacji zarządzający muszą wyzbywać się akcji po niskich cenach i nie mają szansy na odrobienie strat, gdy na giełdę powraca dobra koniunktura. Tak było właśnie podczas ostatniej bessy.
Jednak teraz mamy zupełnie inną sytuację. Nasza gospodarka rozwija się bardzo szybko, przedsiębiorstwa notują coraz lepsze wyniki finansowe, a akcje są jeszcze tanie.

Akcje będą drożeć

Podczas gdy na światowych giełdach indeksy odrobiły już większość strat z czasów ostatniej bessy, akcje notowane na giełdzie w Warszawie wciąż mają dużo do odpracowania. Fakt, że do tej pory polski rynek akcji zachowywał się dużo słabiej od światowego, wynika z czynników pozafundamentalnych, chociażby z zamieszania wokół reformy emerytalnej, co nieco odstraszało od naszego rynku zagranicznych inwestorów. Teraz gdy sprawa przycichła jest szansa, że oni do nas wrócą. A to na pewno przyczyni się do wzrostu wartości papierów udziałowych.
– W mojej opinii już wkrótce fundusze akcyjne pokażą dobre wyniki, sięgające nawet 30–50 proc. w skali roku. Na to możemy liczyć już na początku przyszłego roku – mówi Paweł Cymcyk, analityk AZ Finanse.

Skromne odsetki

Eksperci twierdzą, że fundusze akcyjne to najlepszy sposób na pomnażanie pieniędzy w długim horyzoncie inwestycyjnym. Zwłaszcza że na rynku kapitałowym właściwie nie ma instrumentów zapewniających wyższą stopę zwrotu.
Przy wysokiej inflacji oprocentowanie produktów bankowych, jak lokat czy depozytów albo detalicznych obligacji skarbowych emitowanych przez Ministerstwo Finansów nie będzie w stanie przewyższyć wzrostu cen. Jak wyliczają analitycy, aby tylko utrzymać wartość pieniądza, czyli pokryć obowiązkowy podatek i wskaźnik inflacji, lokata bankowa musiałaby oferować odsetki znacznie przekraczające 5 proc. w skali roku. A takich produktów na polskim rynku obecnie jest bardzo niewiele.
Dla funduszy akcyjnych nie ma więc alternatywy.