„Od dziesięcioleci U.S, Census Bureau podaje, że ponad 30 mln Amerykanów żyje w ‘ubóstwie’, jednak ubóstwo w rozumieniu biura różni się znacznie od tego co sądzą na ten temat Amerykanie” – czytamy w raporcie Heritage Foundation autorstwa Roberta Rectora i Rachel Sheffield.

Z raportu wynika, że przytłaczająca większość ubogich Amerykanów posiada w domach klimatyzację, telewizję kablową, odtwarzacz DVD, kuchenkę mikrofalową i inne elektroniczne urządzenia. Generalnie ubodzy w Stanach Zjednoczonych mają porządne mieszkania, nie cierpią głodu oraz są w stanie zaspokoić podstawowe potrzeby, z opieką zdrowotną włącznie. „Niektórzy biedni Amerykanie doświadczają poważnych trudności życiowych, takich jak okresowe braki żywności, lub złe warunki mieszkaniowe, jednak te przypadki stanowią mniejszość w całkowitej populacji ubogich” – piszą autorzy raportu.

>>> Zobacz też: Wskaźnik ubóstwa w USA: co siódmy Amerykanin żyje w biedzie

Prawie wszystkie gospodarstwa domowe ubogich Amerykanów w 2005 r. posiadały lodówkę, telewizor i kuchenkę z piekarnikiem. 80 proc. z nich wyposażone było w klimatyzację i kuchenkę mikrofalową, a w niemal 2/3 z nich znajdował się więcej niż jeden telewizor oraz odtwarzacz DVD. W co trzecim gospodarstwie domowym najbiedniejszych amerykanów były co najmniej trzy telewizory.

Reklama

Niecałe 6 proc. ubogich w USA przyznaje, że czasami ma za mało żywności. Jedna trzecia przyznaje, że nie głoduje, ale nie może sobie pozwolić na zakup takiego jedzenia, na jakie ma ochotę. W 2009 r. 1,5 proc. osób ubogich było także bezdomnymi. To zaledwie 0,2 proc. całej populacji USA. Jednocześnie w latach 1990-2005 odsetek gospodarstw klasyfikowanych jako ubogie posiadające komputer osobisty wzrósł z 5 proc. do 39 proc.

Zdaniem Dereka Thompsona, redaktora The Atlantic, bogate uposażenie najbiedniejszych amerykańskich gospodarstw w sprzęt elektroniczny obrazuje jeden z najważniejszych trendów w gospodarce USA – paradoks produktywności.

„Produktywność wzrasta w elektronice, wytwarzaniu żywności i przemyśle odzieżowym, co sprawia, że elektronika, jedzenie i ubrania stają się ekstremalnie tanie dla konsumentów” – pisze Thompson. „Oglądanie TV, dostęp do wiadomości, słuchanie muzyki, ubranie i jedzenie nigdy wcześniej nie były bardziej dostępne, ponieważ opracowaliśmy sposoby redukcji ich kosztów dzięki automatyzacji, outsourcingowi i nowym technologiom.”

Jednak wzrost produktywności nie dotyczy wszystkich sektorów gospodarki. Jako przykłady dziedzin, w których produktywność wzrosła nieznacznie lub nawet zmalała Thompson wymienia opiekę zdrowotną, oświatę i budownictwo. Podkreśla, że są to sektory gospodarki zaspokajające podstawowe potrzeby.

>>> Czytaj też: Prawie 1/4 Polaków żyje w biedzie

“To cudowne, że nawet najbiedniejsi Amerykanie mają dostęp do stosunkowo taniej elektroniki, której sto lat temu nie mieli nawet najbogatsi ludzie na świecie. Jednak nie oznacza to, że nie spełniają oni tradycyjnych definicji ubóstwa.” Zdaniem Thompsona, ze względu na inflację wyższą od tempa wzrostu wynagrodzeń i jeszcze szybciej rosnącymi kosztami opieki zdrowotnej, wiele spośród podstawowych życiowych potrzeb staje się coraz mniej dostępnych dla najbiedniejszych Amerykanów, niezależnie od tego ile mają mikrofalówek.