Jak wynika z raportu przygotowanego przez Fundację Wolnego i Otwartego Oprogramowania, wśród 100 największych przetargów na IT ogłoszonych w pierwszej połowie 2011 r. przez administrację rządową i samorządową, w 34 przypadkach podano markę konkretnego producenta. – Tym samym znacznie zawężono grupę potencjalnych wykonawców i uzależniano urząd od jednego dostawcy – mówi Ryszard Michalski, ekspert projektu Prawidłowe Publiczne Przetargi IT.

>>> Czytaj też: "Komputer to przedłużenie umysłu". Twórca systemu Ubuntu nie poprzestał na jednym pomyśle

Projekt ten od października 2009 r. prowadzony przez FWiOO ma na celu kontrolę merytoryczności przetargów, jakie organizują polskie urzędy na sprzęt i oprogramowanie komputerowe.

>>> Polecamy: Apple, Exon Mobile i GE to najbogatsze spółki przemysłowe notowane na giełdzie

Reklama

Czytaj: Windows

ZUS, opisując zamawiane komputery, wymienia z nazwy system operacyjny Windows 7. Chce także, by pozwalał mu on na obsługę aplikacji MS Office 2010, WinRAR i Nero. Co prawda w zamówieniu zaznaczono, że przyjmie również oferty produktów równoważnych, ale w innym miejscu dodano, że system musi umożliwiać zgodny z licencją dostęp do Windows XP Professional. To wyklucza zainstalowanie innych systemów operacyjnych niż Microsoft Windows.
Produkty Microsoftu najczęściej są wymieniane z nazwy w przetargach – wśród 34 zamówień noszących znamię vendor lock-in w 23 przypadkach wymagano oprogramowania Microsoftu. To ogranicza konkurencję, w Polsce jest 16 firm mających uprawnienia do instalacji tego oprogramowania.
Konkurencję ograniczył też przetarg organizowany przez MON na dostawę oprogramowania, które – jak zapisano – „musi być w 100 procentach kompatybilne z eksploatowanym w MON oprogramowaniem Microsoft”.

Pani Krysia się nie nauczy

– Urzędy zwykle nie wiedzą, że takie formułowanie przetargów jest niezgodne z ustawą o zamówieniach publicznych – mówi Michalski. Urzędnicy tłumaczą takie specyfikacje zazwyczaj tym, że pracownicy już znają dany rodzaj sprzętu czy oprogramowania, a więc nie ma sensu otwierać się na inne marki, choćby tańsze.
– Idą po linii najmniejszego oporu – przyznaje Grzegorz Fiuk, prezes Technoparku Pomerania. Uważa jednak, że pracownicy urzędów doskonale daliby sobie radę także z innymi niż dotychczas markami oprogramowania czy sprzętu, bo przecież i tak co kilka lat jest ono wymieniane.
– Naprawdę przydatne byłyby rekomendacje od MSWiA, jak formułować zapisy, by omijać takie pułapki w specyfikacjach przetargowych – dodaje Fiuk.

Jak toczą walkę z vendor lock-in na świecie

Europejska Agenda Cyfrowa jasno zaznacza, że przy projektowaniu rozwiązań w dziedzinie IT powinny być wdrażane takie standardy, które umożliwią uczestnictwo w tym procesie jak największej liczbie dostawców. Ma to stwarzać lepsze warunki dla konkurencji rynkowej.
W Chorwacji już w 2006 roku rząd wydał zalecenie dla administracji, aby przygotowała się na przejście na otwarte oprogramowanie. Rok później we Francji parlament zrezygnował z oprogramowania Microsoftu i zastąpił go Linuksem Ubuntu. Na ponad 1100 komputerach zainstalowano też oparte na otwartym oprogramowaniu pakiet biurowy OpenOffice, przeglądarkę Firefox i program pocztowy Thunderbird. We włoskim parlamencie zmiany dokonano w 2008 roku.