Mają oni wydać opinię nt. stanu greckich finansów i tempa realizacji wyznaczonych reform, która jest konieczna przed podjęciem ostatecznej decyzji o wypłacie Grekom kolejnej (szóstej) transzy zaakceptowanej w czerwcu 2010 r. pomocy finansowej. Kanclerz Angela Merkel miała jednak na myśli kwestię drugiego planu pomocowego dla Grecji, którego zarysy ujrzały światło dzienne podczas lipcowego, nadzwyczajnego szczytu państw strefy euro. Niemcy od dawna uważają, iż dyskusja na jego temat, może być prowadzona tylko wtedy, kiedy Grecy będą spełniać warunki do udzielania kolejnych transz, ale z pierwszego „bailoutu”. Teraz dochodzi jeszcze dodatkowa kwestia – udziału inwestorów prywatnych w tym przedsięwzięciu. Według ustaleń z lipca mieli oni zgodzić się na zrolowanie długu z uwzględnieniem straty na poziomie 21 proc. – do tej pory według nieoficjalnych informacji zgodziło się na to 85 proc. z nich (Grecy wielokrotnie twierdzili, iż absolutne minimum to 90 proc. – w efekcie w ostatnich dniach pojawiły się głosy, że część długu mógłby przejąć na siebie EFSF) – a teraz okazuje się, iż 7 z 17 krajów strefy euro (w tym Niemcy i Holandia) chciałoby, aby prywatni inwestorzy ponieśli większe koszty ratowania Grecji (szeroko pisał o tym wczoraj wieczorem Financial Times). Nieformalnie mówi się tutaj o 50 proc. umorzeniu długu, co zresztą byłoby zgodne z tym, o czym rynek spekuluje od kilku dni. Chodzi o proces kontrolowanego bankructwa Grecji (którego założenia miałyby być przygotowywane pod listopadowy szczyt G20, między innymi przez ekspertów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego).

Reakcja rynku na słowa niemieckiej kanclerz, a także prasowe spekulacje w FT, była dość szybka – euro poszło w dół. Na rynku pojawiły się głosy, iż rozbieżności, co do drugiego bailoutu dla Grecji mogą rozsadzić cały program. Sądzę, że to jednak zbyt mocne słowa – to, że będzie on modyfikowany, powinno być oczywiste, jeżeli rzeczywiście zakłada się kontrolowany upadek Grecji w najbliższych miesiącach. Nikt chyba nie wierzy w to, że Grecja po tej operacji nagle zostanie cudownie uzdrowiona – kraj ten jeszcze długo będzie potrzebować wsparcia z zagranicy. To co wydaje się teraz najważniejsze to ewentualna reakcja prywatnych inwestorów na zmiany warunków rolowania obligacji – niemniej nie mają chyba oni za bardzo wyjścia, biorąc pod uwagę aktualną wycenę rynkowych papierów. Może to jednak stwarzać negatywne implikacje dla europejskich banków, które są posiadaczami greckich obligacji – dlatego tak ważna staje się kwestia szybkiego przedstawienia obszernego pakietu wsparcia dla tych instytucji. Na razie wiążących szczegółów w tym temacie brak – przemawiający dzisiaj rano szef Komisji Europejskiej stwierdził, iż wsparcia dla banków mógłby udzielić Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej. Jose Barrosso dodał też, iż prace nad Europejskim Mechanizmem Stabilizacyjnym, który miał działać od połowy 2013 r. zostaną wyraźnie przyspieszone. Odniósł się też do koncepcji euro obligacji stwierdzając, iż pełne wprowadzenie tego pomysłu jest możliwe tylko przy założeniu zmiany traktatów unijnych – chociaż jak przyznał, nie oznacza to, iż pomysł ten trzeba obecnie zarzucić. Poparł też nałożenie podatku od transakcji finansowych, który mógłby przynieść 55 mld EUR wpływów rocznie.

Trudno znaleźć w słowach szefa Komisji Europejskiej zalew pozytywnych informacji, brakuje im chociażby spójności – KE chce nakładać podatek, który szkodzi sektorowi finansowemu i jednocześnie mu pomagać - ale na rynku pesymizmu nie widać – kurs EUR/USD wraca ponad poziom 1,36. Na rynku nadal panuje „niepoprawny optymizm”. Co dzisiaj w kalendarzu makro? Przede wszystkim dane z USA, o których więcej piszę w odrębnej sekcji. Poza tym czekamy na wyniki jutrzejszego głosowania w niemieckim Bundestagu – wczoraj po południu pisałem, iż są one w zasadzie przesądzone, chociaż dzisiejszy Der Spiegel straszy, że przegrane głosowanie będzie jednocześnie sygnałem upadku rządu Angeli Merkel.

EUR/PLN: Dzienne wskaźniki generują sygnały sprzedaży, co może skutkować tym, iż rynek ponownie spróbuje złamać wsparcie 4,3600-4,3650 i zaatakować kluczowy poziom 4,35. Mocny opór to strefa 4,40-4,43, która nie powinna być dzisiaj złamana.

Reklama

USD/PLN: Jeżeli rynek EUR/USD będzie kontynuował zwyżkę po obecnej korekcie, to szanse na ponowny test i być może naruszenie wczorajszych okolic 3,20 są duże. Mocny opór to rejon 3,25-3,27, który nie powinien zostać dzisiaj złamany. Dzienne wskaźniki zaczynają generować sygnały sprzedaży USD/PLN.

EUR/USD: Korekta okazała się nieco głębsza, niż to zakładałem we wczorajszym komentarzu popołudniowym (1,3570) – rynek zszedł do 1,3540 – ale szybko wróciliśmy do wzrostów, co potwierdza znaczenie wygenerowanych wczoraj sygnałów z odwróconej formacji 2B. Dzienne wskaźniki zaczynają generować sygnały kupna. Tym samym przedstawiony wczoraj scenariusz jest nadal aktualny – wpierw testowanie strefy 1,3700-1,3750, a potem zwyżka nawet w okolice 1,39. To wszystko w ciągu zaledwie kilkunastu dni. Mocne wsparcia to teraz 1,3550 i 1,3600.

GBP/USD: Korekta po szybkim wzroście w okolice 1,57, jaki miał miejsce wczoraj, była oczywista. Jak na razie jest ona dość płytka – rynek nie ma nawet siły na testowanie poziomu 1,56. Nie można wykluczyć, że do wieczora spróbujemy wyjść ponad wspomniany rejon 1,57. Trzeba jednak zaznaczyć, iż strefa 1,57-1,58 to już mocniejszy opór, którego nie będzie tak łatwo pokonać.

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy.