Obecnie na rynek wkracza kolejna generacja internetowych akcji, których awangardą były takie spółki, jak Groupon i LinkedIn. Szacuje się, że Facebook jest wart do 50 do 100 mld dolarów.

>>> Czytaj też: Facebook farmą stoi, czyli co może pogrążyć największy portal społecznościowy

Zobaczymy też wiele nowych gwiazd, które pojawią się, ponieważ „społecznościowa rewolucja” najprawdopodobniej jeszcze trochę potrwa. Nie dalej jak parę dni temu spotkałem pewnego skądinąd rozsądnego inwestora, którego zdaniem „Facebook jest świetną spółką z raczej stabilnym modelem biznesowym”.

>>> Polecamy: Giełdowy debiut Facebooka: polscy inwestorzy obejdą się smakiem

Reklama

Opinia ta skłoniła mnie do myślenia. „Słyszałem już kiedyś tego rodzaju głosy na temat młodych, agresywnych, rozwojowych spółek w sektorze internetowym” – powiedziałem. Hossa była potężna i można było na niej sporo zarobić – potężne okazało się jednak również załamanie, które po niej nastąpiło.

Widoczne były wówczas oznaki dekorelacji indeksów „technologicznych”, S&P sektora IT i Nasdaq Composite, w stosunku do bardziej uniwersalnego, benchmarku S&P 500. Czy obecnie mamy do czynienia z początkami kolejnego „technologicznego szaleństwa”?

Facebook nie jest typowym dotcomem, ale...

Chociaż sytuacja Facebooka jest daleka od skrajności charakterystycznych dla przełomu lat 1999/2000, trzeba zwrócić baczną uwagę na wiele problemów. Wyceny indeksów technologicznych, takich jak Nasdaq Composite, znajdują się obecnie na bardzo konserwatywnych poziomach. Oznacza to, że powszechniejsza hossa jeszcze się nie rozpoczęła. Spory „skok” wycen w 2009 r. jest konsekwencją spadających oczekiwań dotyczących zysków.

Bańki są wspaniałe, ale łatwo pękają

Trzeba pamiętać o tym, że wszystkie poważniejsze trendy i bańki spekulacyjne kiedyś mają swój początek – jakieś zdarzenie zawsze nadaje tempo nowej fali ekscytacji, której dają się ponieść inwestorzy. Debiut Facebooka mógłby okazać się takim zdarzeniem, po którym nastąpiłaby powszechna hossa na rynku akcji spółek internetowych.

Czy wielka hossa zawsze kończy się płaczem i zgrzytaniem zębów? Nie dla każdej spółki. Niektórzy kluczowi gracze na tamtym rynku ciągle radzą sobie bardzo dobrze – można wręcz powiedzieć, że wyznaczyli kierunki ewolucji technologii internetowych w swoich branżach. Tak, Oracle, Cisco i Intel ciągle radzą sobie całkiem nieźle.

Czy inwestorzy wykażą się wystarczającą bystrością, by wybrać najlepszych debiutantów w tej rundzie?