Hiszpania musi ograniczyć swobodę działania regionów, jeśli chce uporządkować finanse publiczne. Wspólnoty autonomiczne zadłużają się bez ograniczeń, co wpływa na finanse centralne. Za co trzecie euro długu publicznego Hiszpanii odpowiadają samorządy, które finansują m.in. edukację i służbę zdrowia. W przypadku Portugalii dług państwa zwiększa autonomiczna Madera.
Tylko w ubiegłym roku niektóre regiony Hiszpanii zwiększyły swoje zadłużenie o ponad 1/3. Rekordzistą była Nawarra, której dług poszybował o 45 proc., choć akurat ten region jest drugą najbogatszą po Kraju Basków częścią królestwa. Długi znacznie biedniejszych Kantabrii i Murcji urosły o ponad 30 proc. Nawet najbardziej oszczędnie żyjące regiony pogorszyły swoje statystyki. Prymusem są wyspiarskie Baleary, które powiększyły zadłużenie o 6 proc. – wynika z raportu opublikowanego przez EAE Business School w Barcelonie. W ciągu dwóch lat dług zaciągnięty przez władze 17 wspólnot autonomicznych się podwoił.
Niekontrolowane przez władze w Madrycie rozdęcie budżetów regionalnych torpeduje oszczędnościowe wysiłki rządu Mariano Rajoya. To głównie samorządy odpowiadają zarówno za przekroczenie ubiegłorocznego planu deficytu budżetowego (8,5 proc. PKB zamiast planowanych 6 proc.), jak i złamanie danej Unii Europejskiej obietnicy zmniejszenia dziury budżetowej do 4,4 proc. Rajoy wymusił na Brukseli podwyższenie tego limitu do 5,3 proc., ale w dłuższej perspektywie władze wolą uniknąć narażania się na kary za przekraczanie kryteriów konwergencji.
Konserwatywny rząd centralny w maju zamierza zacząć ręcznie sterować polityką finansową co najmniej jednej wspólnoty. W tym kontekście wymienia się regiony, których rating został obniżony do poziomu śmieciowego ze względu na zerową wiarygodność, jak Walencja czy Kastylia-La Mancha, która w tym roku musi na dodatek zmniejszyć deficyt z ubiegłorocznych 7,3 proc. PRB (produkt regionalny brutto) do 1,5 proc., których od regionów wymaga w tym roku rząd. W grę wchodzi też rządzona przez socjalistów Andaluzja, najludniejsza wspólnota w Hiszpanii, oskarżana o znaną z Grecji praktykę ukrywania rzeczywistej wartości zadłużenia.
Reklama
– Hiszpania ma jeden z najniższych wskaźników długu publicznego w strefie euro (66 proc. PKB przy średniej przekraczającej 80 proc. – red.). Władze centralne w Madrycie mają ogromne trudności z poradzeniem sobie z zadłużeniem regionów. A jeśli dodać do tego bańkę na rynku nieruchomości i straty banków spółdzielczych (cajas), mamy pełen obraz sytuacji – mówi DGP Mads Koefoed, analityk Saxo Banku. W efekcie koszt obsługi długu rośnie. Na wczorajszej aukcji sprzedano 10-letnie obligacje o rentowności rzędu 5,7 proc. To wzrost o ponad 0,3 pkt proc. w porównaniu z aukcją z lutego.
Z podobnymi problemami, choć na mniejszą skalę, borykają się władze Portugalii. Państwo jest znacznie bardziej scentralizowane niż Hiszpania, jednak w jego ramach istnieją dwa regiony autonomiczne, dysponujące szerokimi kompetencjami także w dziedzinie finansów. Najwięcej kłopotów sprawia bogata Madera, której gubernator Alberto Jardim ukrył w latach 2008 – 2010 1,1 mld euro długu, co ujawniono dopiero w ubiegłym roku. Wyspiarski władca sprawuje funkcję od 1978 r. m.in. dzięki szeroko zakrojonemu programowi inwestycji, w ramach którego na wyspie wielkości powiatu półtuskiego powstała sieć autostrad, zbudowano 120 tuneli drogowych i kilka luksusowych marin. – Madera podważa wiarygodność naszego planu oszczędnościowego – przyznawał premier Pedro Passos Coelho.