Dziś gazówki to przede wszystkim niewielkie elektrociepłownie. W całej Polsce takich siłowni wytwarzających jednocześnie ciepło i elektryczność o mocy powyżej 10 MW jest zaledwie dziewięć. Jednostki zlokalizowane we Władysławowie, Gorzowie Wielkopolskim, Kostrzyniu, Zielonej Górze, Siedlcach, Lublinie, Starachowicach, Nowej Sarzynie i Rzeszowie dysponują łącznie 784 MW mocy elektrycznej i 755 MW mocy cieplnej. Z danych Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wynika, że w 2011 r. elektrociepłownie gazowe wytworzyły tylko 2,7 proc. energii elektrycznej.

Nowe projekty

Ale rola gazu w polskiej energetyce będzie rosła, ponieważ ruszają kolejne budowy nowych bloków energetycznych opartych na błękitnym paliwie. Pierwsze prace budowlane ruszyły już w Stalowej Woli, gdzie 3 grudnia zostanie uroczyście wmurowany kamień węgielny. Elektrociepłownię o wartości netto 1,57 mld zł wspólnymi siłami postawią PGNiG oraz Tauron. Blok gazowo-parowy o mocy 449,16 MW będzie największą i najnowocześniejszą tego typu jednostką w Polsce. Partnerzy szacują, że będzie on wytwarzał rocznie około 3500 GWh energii elektrycznej, czyli ok. 2,5 proc. krajowej produkcji, zużywając 540 mln m sześc. gazu. Oprócz energii siłownia będzie produkowała także ciepło w postaci wody na potrzeby komunalne i pary technologicznej dla pobliskich zakładów przemysłowych.
Nowe gazówki to obok bloków węglowych oczko w głowie Mikołaja Budzanowskiego, ministra skarbu państwa, który nadzoruje energetykę. Elektrociepłownia w Stalowej Woli to jeden z priorytetów polskiej energetyki do 2020 r. Na topliście znajdują się jeszcze inne gazowe projekty: Włocławek, Blachownia, Puławy, Bydgoszcz oraz kilka mniejszych (Gorzów, Pomorzany, Katowice).
Reklama
– Zaczynamy budowę elektrowni opartych na dostępnych w Polsce paliwach. Dziś rusza blok w Kozienicach, w którym spalać się będzie węgiel kamienny. Rozpoczynają się także inwestycjach opartych na gazie, którego intensywnie poszukujemy – mówił Mikołaj Budzanowski podczas uroczystego wmurowania kamienia węgielnego pod budowę bloku o mocy 1000 MW w należącej do Enei elektrowni w Kozienicach.

Łupki i OZE

Polski rząd liczy, że najpóźniej w 2015 r. będziemy już eksploatować rodzime złoża gazu łupkowego, a to pozwoli nam spalać w nowych blokach tańsze od rosyjskiego, nawet po obniżce, błękitne paliwo. Drugi powód gazowej ofensywy w energetyce to dynamiczny rozwój odnawialnych źródeł energii. Gazówki mają za zadanie uzupełniać systemowo uzależnione od kaprysów pogody elektrownie wiatrowe, których mamy dziś już blisko 2,5 tys. MW oraz solarne, na rozwój których bardzo w najbliższych latach liczymy.
Spośród wszystkich gazowych projektów po Stalowej Woli najbardziej zaawansowany jest Włocławek. Orlen jeszcze w tym roku chce wybrać wykonawcę bloku o mocy ok. 500 MW. Spółka ma decyzję środowiskową, pozwolenie na budowę bloku, umowę z Gaz-Systemem na budowę gazociągu przyłączeniowego oraz umowę z PSE Operator na przyłączenie do sieci energetycznej. Szacowane nakłady inwestycyjne wynoszą ok. 1,5 mld zł. Budowa ruszy w 2013 r.
Do końca przyszłego roku powinien zostać rozstrzygnięty przetarg na wybór wykonawcy dla budowy Elektrowni Puławy. Spółka, której udziałowcami są ZA Puławy oraz PGE, zamierza wybudować elektrownię gazowo-parową o mocy elektrycznej 800-900 MW. Uruchomienie siłowni przewidywane jest na 2017 r., a rozpoczęcie pracy na początek 2018 r. Dwa razy mniejszą elektrociepłownię PGE chce postawić w Bydgoszczy. Rozstrzygnięcie przetargu zaplanowano jednak dopiero na 2014 r., a koniec inwestycji w 2018 r.
Wówczas od roku energię elektryczną oraz ciepło będzie produkować inna szykowana przez Tauron elektrociepłownia. Drugi pod względem wielkości gracz na rynku energii wspólnie z KGHM chce budować gazową siłownię Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu o mocy 850 MW. Partnerzy zawiązali już spółkę celową, która zrealizuje inwestycję.
Planowane są także mniejsze projekty. Z wyborem wykonawcy dla elektrociepłowni w Katowicach o mocy 135 MW na ostatniej prostej jest Tauron. Gorzów i Pomorzany – to inne gazowe dwie mniejsze inwestycje PGE, które są przewidziane do realizacji w perspektywie 2018 r.

Opłacalność inwestycji

Jeśli wszystkie plany wypalą, inwestorzy zrealizują inwestycje o łącznej mocy blisko 4,6 tys. MW. Wielki gazowy boom w energetyce zatrzymać może jednak kryzys i polityka. Zdaniem ekspertów największym ryzykiem gazowych projektów jest bowiem niewiadoma związana z kształtem wsparcia dla tzw. kogeneracji. Za produkowanie energii w skojarzeniu z energią elektrociepłownie otrzymują dziś żółte certyfikaty, które stanowią dodatkowy dochód właściciela instalacji.
– W przypadku bloków gazowych napędzanych paliwem droższym od węgla to istotny element opłacalności inwestycji – mówi analityk Kamil Kliszcz z DI BRE.
Jaka będzie ostateczna wysokość wsparcia, okaże się dopiero, gdy zostanie uchwalona ustawa Prawo energetyczne. Na razie projekt nie trafił nawet do Sejmu.
O ostatecznym sukcesie gazowych elektrociepłowni i przede wszystkim elektrowni kluczowa okaże się cena gazu. Bo choć budowa bloków gazowych jest tańsza o 40 proc., trwa znacznie krócej niż bloków węglowych, a dodatkowo gaz emituje kilka razy mniej CO2, to jednak decydujące okazują się koszty eksploatacji. Dziś gaz jest dwa razy droższy od węgla, którego cena ciągle spada. Zainteresowanie energetyką gazową może osłabnąć, jeśli w górę nie pójdą ceny uprawnień do emisji CO2. Dziś za prawo do wyemitowania 1 tony gazu elektrownie płacą nawet poniżej 7 euro. Przy takich cenach bardziej opłacalne są bloki węglowe.