W swym przemówieniu Castro zauważył, że Kuba musi zmierzyć się "z kolosalną barierą psychologiczną" w zwalczaniu starych przyzwyczajeń i "pomysłów z przeszłości".

"Aktualizacja kubańskiego modelu gospodarczego (...) podąża pewnym krokiem i zaczyna zagłębiać się w kwestie o zasięgu szerszym, większym stopniu komplikacji i bardziej złożone" - brzmiały fragmenty oficjalnego przemówienia dla 614 deputowanych w czasie ostatniego w tym roku posiedzenia Zgromadzenia Narodowego Władzy Ludowej, kubańskiego jednoizbowego parlamentu.

Później wiceprezydent Marino Alberto Murillo Jorge, a jednocześnie były szef resortu gospodarki i planowania ogłosił, że rząd przygotowuje nowe środki wsparcia małego biznesu i zwiększenia liczby osób samozatrudnionych.

Władze kraju, gdzie państwo zatrudniało praktycznie wszystkich, wprowadzają zmiany w kodeksie pracy i otwierają takie zawody, jak: agent nieruchomości, kurier, sprzedawca antyków, czy sprzedawca warzyw i owoców. Szczególnie ważny jest zliberalizowany przed rokiem rynek nieruchomości, któremu wciąż brakuje wykwalifikowanej obsługi.

Reklama

Prensa Latina podaje, że na Kubie w prywatnych firmach obejmujących 180 uwolnionych profesji pracuje obecnie około 400 tys. ludzi. W 2010 roku, gdy plan liberalizacji gospodarki wchodził w życie, było 156 tys. zatrudnionych w prywatnym biznesie.

Władze Kuby podkreślają jednak, że kraj nie zamierza rezygnować z budowanego od półwiecza socjalizmu. Państwo chce utrzymać kontrolę nad kluczowymi sektorami.