W styczniu 2013 roku władze Tallina, stolicy Estonii, zniosły opłaty za korzystanie z transportu publicznego dla mieszkańców. Ruch ten, poza korzyściami politycznymi, miał przynieść zmniejszenie ruchu samochodów osobowych, a co za tym idzie redukcję emisji dwutlenku węgla. Z kolei mieszkańcom o niskich dochodach darmowa komunikacja mogłaby umożliwić dojazdy do pracy, na które wcześniej nie było ich stać.

Sulev Verder, zastępca redaktora estońskiego dziennika Postimees, analizuje na łamach magazynu The Atlantic efekty zniesienia opłat za komunikację rok później. Tallin stawia się w roli światowego lidera darmowej komunikacji miejskiej i zorganizował już na ten temat dwie konferencje. Mieszkańcy są zadowoleni ze zmiany i niektórzy posiadacze samochodów faktycznie przesiadają się do autobusów.

Władze miasta chwalą się wynikami, podając za przykład zmniejszenie ruchu o 14 proc. na jednym z dużych skrzyżowań, a także wzrost liczby pasażerów komunikacji miejskiej. Jednak, jak pisze autor, szwedzki instytut badawczy podczas ewaluacji programu stwierdził, że wzrost pasażerów wyniósł jedynie 3 proc. i że wynika on raczej z poprawy jakości usług i prędkości podróży. Zniesienie opłat przyczyniło się według nich tylko do 1,2-proc. wzrostu.

>>> Czytaj też: Transport publiczny: Miasta walczą z korkami, a ceny biletów rosną

Reklama

Szwedzi nie zauważyli też poprawy w płynności ruchu samochodowego, stwierdzając, że na komunikację miejską przestawili się nie kierowcy, a osoby, które poruszały się po mieście pieszo. W jednej z dzielnic Tallina efekt był jednak wyraźny – w gęsto zaludnionym Lasnamae, gdzie wysokie jest bezrobocie oraz odsetek imigrantów, liczba pasażerów wzrosła o 10 proc.

Na świecie, jak zauważa Vedler, podejmowano już próby utrzymywania darmowej komunikacji miejskiej. Nigdzie nie zakończyły się one jednak pełnym sukcesem i 100-proc. zniżki obowiązują tylko częściowo, np. dla niektórych grup społecznych. Na amerykańskich kampusach funkcjonują często darmowe autobusy dla studentów poruszających się po terenach uczelni, a w Singapurze i chińskim Chengdu obowiązują darmowe przejazdy w porannych godzinach szczytu.

Aby uzyskać prawo do darmowych przejazdów w Tallinie, należy być zarejestrowanym mieszkańcem miasta i odprowadzać w nim podatki. Dzięki temu swoje miejsce pobytu zaktualizowało w 2013 r. ponad 10 tys. osób, co spowodowało dodatkowe wpływy do budżetu – jak podaje magazyn, była to kwota ok. 10 mln euro, co prawie pokrywa 12 mln euro wpływów, które miasto traci w związku z brakiem opłat za bilety.

Jak zauważa autor artykułu, niewiadomą pozostaje przyszłość darmowego transportu w kontekście politycznym. Zastępca burmistrza miasta Taavi Aas po roku doświadczenia twierdzi, że jest to do utrzymania, zupełnie tak samo jak darmowa edukacja czy opieka zdrowotna.

Próby wprowadzenia darmowej komunikacji miejskiej miały też miejsce w Polsce. W Żorach rozważano darmowe przejazdy dla wszystkich, które mogłyby się opłacać miastu. W Radomiu udało się wprowadzić bezpłatną komunikację dla bezrobotnych.