Ponad 60 km autostrad, 190 w km ekspresówek i 50 km innych dróg krajowych obiecuje otworzyć do końca roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Kierowcy mają zacząć korzystać m.in. z odcinków autostrad A1 (pod Włocławkiem i granicą z Czechami), A4 z Tarnowa do Dębicy, nowych odcinków S8 miedzy Wrocławiem i Łodzią oraz obwodnic Lublina, Augustowa i Bargłowa Kościelnego.

Jednocześnie resort infrastruktury skierował wczoraj do konsultacji znowelizowany – po raz kolejny - program budowy dróg krajowych do 2015 r. Przybyło w nim pięć inwestycji. Numer jeden to 60 km autostrady A1 ze Śląska – rodzinnego regionu minister Bieńkowskiej - do Częstochowy (wraz z obwodnicą tego miasta). Szacowany koszt –3,5 mld zł. Resort dał też zielone światło dla ekspresówki S5 z Nowych Marz do Bydgoszczy za 3 mld zł. Na liście pojawił się też fragment S3 z Legnicy do Bolkowa (kilkadziesiąt kilometrów przed granicą z Czechami) i obwodnica Suwałk, o którą samorząd stoczył w ub. roku istny bój z rządem.

>>> Dlaczego budowa autostrady A1 ma pięć lat poślizgu? Czytaj więcej

Reklama

Dokument będzie podstawą do ogłaszania w tym roku nowych przetargów. Jednocześnie GDDKiA rozpoczęła otwieranie ofert z puli postępowań na ponad 800 km o szacunkowej wartości ok. 40 mld zł, które były ogłaszane w 2013 r. Na pierwszy ogień poszła obwodnica Nysy. Okazało się, że oferty rozpoczynają się od 72 proc. kwoty, jaką planował wydać inwestor. Czy to już kwalifikuje się do rażąco niskiej ceny, która była przyczyniła się do serii upadłości w budowlance? Według Dyrekcji, jeszcze nie. Dla porównania: chiński Covec, który w 2011 r. uciekł z autostrady A2, ofertował poniżej 50 proc. kosztorysu inwestora.

W ciągu najbliższych dni ciąg dalszy: w piątek GDDKiA otworzy oferty w przetargu na budowę trasy S19 ze Świlczy do Rzeszowa, a w poniedziałek - na obwodnicę Marek pod Warszawą.

>>> Dojazdy do pracy w największych miastach: czy opłaca się pokonywać 200 km dziennie?