Gazprom podwyższa ceny gazu dostarczanego na Ukrainę o 100 proc. Czy możemy spodziewać się podobnych nieoczekiwanych sytuacji jeśli chodzi o dostawy tego surowca do Polski?

Nigdy nie byliśmy rozpieszczani przez Rosjan jeśli chodzi o cenę gazu. Zawsze była wysoka. Więc nie spodziewamy się podwyżek. Nasza struktura dostaw z kierunku wschodniego przebiega dwutorowo – z kierunku białoruskiego i ukraińskiego. Przez Białoruś przepływa znacznie więcej gazu niż przez Ukrainę i liczymy na to, że w sytuacji gdyby na Ukrainie dochodziło do jakiś przerw w dostawach więcej gazu będziemy mogli przepuszczać kierunkiem białoruskim.

A czy w drugim kierunku gaz na Ukrainę z Polski mógłby popłynąć. O takim scenariuszu mówi rząd w Kijowie. Z kolei Rosjanie ostrzegają, że taki proceder może być nielegalny.

Jak do tej pory nikt z takim zapotrzebowaniem się do nas nie zgłosił.

Reklama

Ale załóżmy, że Gazprom odcina dostawy gazu na Ukrainę i tamtejsze władze poprosiłyby nas o pomoc. Czy PGNiG zgodziłoby się na taki scenariusz?

W biznesie nigdy nie należy mówić nigdy. Jesteśmy na różne scenariusze otwarci, ale wszystko zależy od tego jak taki scenariusz miałby wyglądać.

Zakładamy, że gaz płynie na Ukrainę po satysfakcjonującej dla PGNiG cenie. Byłoby to możliwe czy raczej jest to prawnie wykluczone?

Technicznie jest to możliwe. Mamy możliwość tzw. fizycznego rewersu poprzez punkt w Hermanowicach na granicy z Ukrainą. A reszta jest kwestią biznesu. Musimy działać z korzyścią dla naszych akcjonariuszy.

To przejdźmy na inne kierunki dostaw gazu do Polski. Czy ruszyły renegocjacje kontraktu z Katarem. Z jakich zapisów byłby Pan zadowolony?

Można powiedzieć, że w jakiś sposób ruszyły. Jesteśmy w stałym kontakcie ze stroną katarską. Nasze zespoły zarówno handlowe, jak i techniczne rozmawiają. Wymieniamy korespondencję i wiedzę. Z jakich zapisów byłbym zadowolony? One są oczywiste. Bylibyśmy usatysfakcjonowani gdyby udało nam się porozmawiać i o cenie i o wolumenach i o pewnym uelastycznieniu tego kontraktu.

>>> Polecamy: Rosyjski gaz w Europie: które państwa trzyma w garści Gazprom?

Czyli np. renegocjacje terminu pierwszej dostawy?

Termin dostawy i rozkładu tej dostawy w czasie. To byłoby dla nas bardzo istotne.

Pierwszy statek miał zawinąć do polskiego gazoportu jeszcze w tym roku a już wiadomo, że jest to niemożliwe. Czy rozmawiacie też gdzie mogłaby się odbyć ta pierwsza dostawa gazu LNG z Kataru?

Nie mogę tutaj ujawniać szczegółów naszych rozmów ze stroną katarską. To jest relacja handlowa na zbyt wysokim poziomie - zarówno jeśli chodzi o cenę jak i wolumen dostaw. Więc nie mogę zaskakiwać partnera ujawnianiem pewnych informacji poprzez media.

A jak Pan się spodziewa. Kiedy te rozmowy z Katarczykami się zakończą?

To zależy w jakim aspekcie. Ale pamiętajmy, że jest to kontrakt, który wiąże nas długofalowo. Ustalenia na pewno nie zapadną w perspektywie dwóch, trzech tygodni, czy nawet dwóch, trzech miesięcy. To raczej będą rozmowy sięgające horyzontem czasowym zimy.

PGNiG ucieszyłoby się z możliwości dostaw gazu z USA do Polski? W związku z kryzysem ukraińskim coraz więcej mówi się o tym, że Amerykanie powinni się zgodzić na eksport tego surowca do Europy.

To sprawa wielowątkowa i wieloaspektowa. Generalnie oczywiście nie jest to powód do smutku i buduje to dobrą perspektywę. Ale nie chciałbym też emanować nadmierną nadzieją, bo uważam, że coś takiego jak darmowe lunche nie istnieje. To jest biznes jak każdy inny. A przypomnijmy, że np. ceny LNG na rynkach azjatyckich są wyższe. Uważam, że bezpieczeństwo energetyczne powinno się budować w aspekcie nie prezentu, a realnego biznesu długofalowego. PGNiG ma swój koszyk zakupowy w postaci kontraktów długoterminowych – to jest kontrakt jamalski, za chwilę dojdzie kontrakt katarski, mamy też wydobycie krajowe. Więc wolumen w jakim mógłby się tu znaleźć gaz z USA jest ograniczony. Oczywiście buduje to jednak perspektywę na przyszłość bo kontrakt jamalski wygasa w 2022 roku. Ale powtórzę nie powinniśmy patrzeć na gaz z USA w takim kontekście, że za chwilę przypłynie tańszy surowiec zza Atlantyku i będziemy tym gazem mogli zatowarować rynek. Bezpieczeństwo energetyczne powinniśmy budować nie w aspekcie jakichś otrzymywanych prezentów, a realnych cen, które budują obopólną korzyść. Cenę promocyjną możemy dostać jednorazowo, ale to dalej nie buduje bezpieczeństwa.

Ale perspektywa pojawienia się gazu z USA może być argumentem w najbliższych, listopadowych renegocjacjach z Gazpromem.

A to z całą pewnością. Zarówno kontrakt katarski, jak i perspektywy napływu surowca z USA tworzą dobrą pozycję negocjacyjną. I ten aspekt chcemy skonsumować. Tu są dwa aspekty. Po pierwsze cena, która jest bardzo istotna, a którą jak już wspominałem nigdy przez Rosjan nie byliśmy rozpieszczani. A drugi to wolumen.

Czyli chciałby Pan żeby w nowym, renegocjowanym kontrakcie z Gazpromem ilość zakontraktowanego gazu była mniejsza?

Chciałbym żebyśmy mieli większą elastyczność w zakresie take or pay - czyli formuły nakładającej obowiązek odbioru konkretnej ilości gazu zawartej w umowie.

A jakie były powody przetasowań kadrowych w spółce EuroPolGaz, kontrolowanej wspólnie przez PGNiG i Gazprom, zarządzającej gazociągiem jamalskim. Dotychczasowy przedstawiciel PGNiG Jerzy Kurella odwołany a w jego miejsce Jarosław Bauc.

To zwykła korporacyjna decyzja i nie chciałbym jej szerzej komentować.

A może ta zmiana ułatwi jakoś te negocjacje z Gazpromem. Bo Jerzy Kurella znany jest raczej z twardego stanowiska wobec Rosjan.

Ale ta zmiana nie oznacza, że stanowisko to będzie zmiękczone

Jak ciepła zima, która niedawno się zakończyła wpłynęła na wyniki finansowe PGNiG? Was pewnie te wysokie temperatury nie cieszyły.

Wyniki za I kwartał wkrótce pokażemy. Mogę tylko powiedzieć, że w sferze obrotu i magazynowania trochę nam się zmienia koszyk dostaw. Natomiast w sferze dystrybucyjnej i wytwarzania mamy oczywistą ścisłą korelację z wysoką temperaturą. Ale jeśli chodzi o szczegóły zapraszam niebawem do lektury raportu za I kwartał.

>>> Czytaj też: Amerykanie uderzają łupkami w Putina. Chcą sprzedawać gaz w Europie

A co dalej z cenami gazu dla odbiorców indywidualnych? Ostatnio PGNiG ubolewało, że sprzedaż gazu jest nierentowna i domagało się podwyżek.

To leży w gestii regulatora. My nadmiernych aspiracji co do wzrostu cen nie mamy, nie mniej jednak pokazujemy pewien brak logiki budowania taryf, opartej na jednym wielkim koszyku, w którym mamy wydobycie krajowe, kontrakty długoterminowe oraz spotowe. Na średniej cenie z tego koszyka oparta jest taryfikacja.

Czyli ta nierentowność wciąż się utrzymuje i jest to problem dla spółki?

Tak ten importowany, wysokometanowy gaz ewidentnie ciągnie nas w dół.

Czyli podążając za tą logiką ceny dla gospodarstw domowych powinny być trochę podwyższone.

My musimy godzić dwie sprawy. Z jednej strony jesteśmy normalną, giełdową firmą, a z drugiej przedsiębiorstwem nieco na kształt użyteczności publicznej, działającym w interesie publicznym. Wydobycie krajowe trochę nam kompensuje tę cenę, ale analizując ten koszyk budowany też w oparciu o import cena wychodzi wyższa.

A boi się Pan kary ze strony Urzędu Regulacji Energetyki? Przypomnijmy, że tzw. obligo gazowe zobowiązało PGNiG do sprzedaży w tym roku 1,5 mld m3 gazu poprzez giełdę, do tej pory udało się sprzedać 200 mln m3 i wywiązanie się z tego obowiązku w tym roku nie jest realne. Wyliczyliśmy, że w skrajnym przypadku kara nałożona na Was mogłaby wynieść aż 4 mld zł.

Popatrzmy na kontekst w jakim to obligo zostało wprowadzone 11 września ub.r. PGNiG od początku nie miało szans, żeby je wykonać i w mojej opinii URE weźmie to pod uwagę.

A jeśli urzędnicy będą jednak innego zdania?

Zakładam, że nie będą innego zdania

A kiedy decyzja w tej sprawie?

Myślę, że już wkrótce.

A kiedy realne jest prawidłowe funkcjonowanie obligo gazowego?

To jak z tą piosenką „Do tanga trzeba dwojga”. Jeśli przepuszczamy gaz przez giełdę to musi być strona podażowa i popytowa. Strona podażowa jest bo PGNiG wystawia gaz na giełdzie. Ale musi być jeszcze odbiorca po drugiej stronie. W połowie roku wyodrębnimy ze swoich struktur spółkę obrotu detalicznego, która będzie mogła na giełdzie te gaz odkupić i to nam zapewni realizację obliga giełdowego.

Jak idą poszukiwania gazu łupkowego. Kiedy wreszcie będziemy wiedzieć ile naprawdę mamy tego gazu i czy opłaca się go wydobywać?

To jest sprawa chyba dużych rozbudzonych nadziei. Natomiast tak jak i w Stanach Zjednoczonych - tak i u nas ten proces musi potrwać. To się nie dzieje w ciągu miesiąca, czy nawet dwóch lat. PGNiG wykonało 10 otworów, w tym roku mamy w planach kolejne 10. W portfolio mamy współpracę z amerykańskim Chevronem, czyli znaną światową firmą z sukcesami w takich przedsięwzięciach. Z informacji jakie płyną od naszych specjalistów wiemy już, że różnią nas od Amerykanów struktury skał w zakresie ich nasycenia gazem. Na sukces musimy jeszcze trochę poczekać - choć w moim przekonaniu wcześniej czy później „dobierzemy” się do tego gazu.

„Trochę poczekać” tzn. jak długo?

Według naszych ekspertów to na pewno perspektywa kilku lat.

>>> 10 kroków w kierunku gazu z USA, czyli jak Polska może uniezależnić się od Rosji. Czytaj więcej na ten temat.