"Tego gazu, który kupujemy od Rosji, nie możemy sprzedawać Ukrainie" - wyjaśnił gość Polskiego Radia 24 i dodał, że możemy natomiast sprzedawać gaz, który pochodzi z Niemiec, Moraw, czy naszego własnego wydobycia.

Zdaniem Pawła Poprawy, Rosjanie nie mogą nam zarzucić, że sprzedajemy Ukrainie gaz nielegalnie. Zarzut byłby możliwy tylko wówczas, gdybyśmy sprzedawali go więcej niż produkujemy i importujemy z zachodu. "Wtedy byłoby ewidentne, że sprzedajemy gaz rosyjski" - dodał ekspert.

Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało wczoraj, że dostawy gazu były mniejsze od zamówienia. Rosjanie przekonują, że dostarczają gaz zgodnie z kontraktem - zaznaczył Paweł Poprawa z Instytutu Studiów Energetycznych.

Strona rosyjska twierdzi, że mają w kontrakcie zapisany pewien poziom minimum, który muszą realizować, oraz pewien podwyższony poziom, który mogą na żądanie zrealizować, ale nie muszą.

Reklama

Jak przyznaje Paweł Poprawa, odwrotnie interpretuje kontrakt strona Polska, która twierdzi, że ma minimalny poziom i ma prawo obligatoryjnie zmusić Rosjan do podwyższenia poziomu.

"W kontrakt nie mamy wglądu, ponieważ nie jest publiczny i tylko prawnicy obu stron wiedzą, która ma silne karty w ręce" - podkreśla ekspert z Instytutu Studiów Energetycznych.

Zdaniem Pawła Poprawy, błędem naszego kontraktu jest również fakt, że Polska nie pobiera opłat tranzytowych za gaz dostarczany do Europy. Żeby renegocjować umowę, trzeba byłoby zerwać dotychczasowe umowy. "Na to sama Polska nie bardzo może sobie pozwolić" - dodał ekspert.

Jego zdaniem, ważne jest, aby doprowadzić do ustaleń na poziomie Unii Europejskiej, co byłoby dla Polski bardzo korzystne.

"Europa, będąc fundamentalnym płatnikiem rosyjskiego budżetu, ma zdecydowanie silniejszą pozycję negocjacyjną" - dodał gość Polskiego Radia 24.

>>> Czytaj też: Kwaśniewski: Rosja sprawi, że Ukraińcom odechce się integracji z UE