Co roku polskie przedsiębiorstwa delegują do Francji około 31 tys. pracowników. Z danych Polskiej Izby Handlu wynika, że nad Sekwaną muszą się oni mierzyć z dyskryminacją na niespotykaną skalę. Francuscy urzędnicy z pieczołowitością przyglądają się bowiem działalności naszych przedsiębiorstw w poszukiwaniu "haka na Polaka".

Z relacji polskich biznesmenów mieszkających we Franci zamieszczonych w dzisiejszym "Dużym Formacie" wynika, że polscy pracownicy często przesłuchiwani są również przez francuską policję w celu wymuszenia zeznań obciążających swoich pracodawców.

>>> Czytaj też: Chciał zmienić Sao Paulo w nowoczesną metropolię. Został znienawidzony przez mieszkańców

Sytuacja jest tym bardziej zaskakująca, że polskie przedsiębiorstwa znajdują się w czołówce firm świadczących swoje usługi we Francji. Skąd więc rosnąca niechęć do polskiego pracownika? "GW" sugeruje, że za tymi działaniami stoją francuscy przedsiębiorcy i związki zawodowe, które mają nad Sekwaną bardzo silną pozycję.

Reklama

Sprawą dyskryminacji polskich pracowników i przedsiębiorstw obiecał zająć się resort Pracy, który zapowiedział już stworzenie specjalnej rady d.s pracowników delegowanych. Jednak o tym czy taki organ powstanie ostatecznie zadecyduje Komisja Trójstronna.

>>> Czytaj więcej w "Gazecie Wyborczej"