„Rzeczpospolita” w poniedziałkowym wydaniu publikuje felieton legendarnego finansisty, który ukazał się w „New York Review of Books”.

Europa i Stany Zjednoczone – pisze Soros – każde ze swoich powodów – są zdeterminowane, by unikać wszelkiej bezpośredniej konfrontacji zbrojnej z Rosją. Ta zaś bezlitośnie wykorzystuje to wahanie.

Niestety w Europie i USA zwycięża myślenie, że jeśli da się Putinowi to, czego się racjonalnie domaga, rosyjski przywódca zrezygnuje z używania siły. Tymczasem – argumentuje Soros – są to fałszywe nadzieje, które nie mają oparcia w rzeczywistości. Putin bowiem systematycznie używa argumentu siły i będzie to robił do czasu, aż nie napotka zdecydowanego oporu.

>>> Czytaj też: Z Rosji ucieka już wszystko: kapitał, inwestycje, obywatele

Reklama

Brak oporu ze strony Europy jest jednak umocowany w niezrozumieniu, że Rosja stanowi fundamentalne wyzwanie dla Starego Kontynentu. Zagrożenia tego nie są świadomi ani obywatele, ani przywódcy – uważa Soros.

Najwyższy czas, by członkowie UE obudzili się i zaczęli zachowywać jak kraje pośrednio zaangażowane w wojnę - stwierdza inwestor.

Upadek Ukrainy byłby niepowetowaną stratą dla NATO, UE i USA, zaś zwycięska Rosja stałaby się dużo bardziej wpływowa w Unii i stanowiłaby potencjalne zagrożenie dla państw bałtyckich, w których istnieją duże mniejszości – dodaje.