Jednak w rozmowach z zagranicznymi dziennikarzami, przeciętni Rosjanie twierdzą, że nic się nie dzieje.
Sondaż przeprowadzony przez Centrum Analityczne Jurija Lewady wskazuje, że Rosjanie dostrzegają wyraźny wzrost cen i pogorszenie się warunków życia. Jak przyczyny wskazują: spadek cen ropy, zachodnie sankcje i wydatki na utrzymanie anektowanego Krymu. Najmniej odczuwają pogorszenie się warunków życia mieszkańcy Moskwy i jeszcze kilku innych dużych miast. W mniejszych miejscowościach widać już braki na sklepowych półkach, a także słychać narzekania na coraz wyższe ceny. Tak między innymi jest w Rostowie nad Donem.
>>> Zobacz też: Niskie ceny ropy to geopolityczne trzęsienie ziemi. Kto zyskuje, a kto traci na zmianach?
Jednak mieszkańcy nie chcą głośno mówić o swoich problemach, a tym bardziej w obecności zagranicznych dziennikarzy. „Sytuacja jest normalna, w sklepach wszystko jest, żeby tylko pieniędzy było więcej, bo pensje i emerytury są niskie. Żaden kryzys do nas nie dotarł, codziennie mam siatki pełne zakupów, a w sklepach już zaczęły się noworoczne akcje zniżkowe” - opowiadają mieszkanki Rostowa.
Jeśli dokładniej wczytać się w wyniki sondażu przeprowadzonego przez Centrum Lewady, to można zauważyć że co prawda 80 proc. Rosjan dostrzega pogorszenie się sytuacji gospodarczej, ale tylko 16 proc. odczuło z tego powodu problemy.
>>> Czytaj też: Rosyjski system finansowy się chwieje. Bankom zaczyna brakować kapitału