Niemiecki bank stracił na zmianach kursu szwajcarskiej waluty 150 mln dol.wynika z doniesień Wall Street Journal. Również Barclays miał podobno stracić dziesiątki mln dol.

Efekty decyzji szwajcarskiego banku centralnego (SNB) można porównać do skutków przerwania zapory na rzece. Zniesienie dolnej granicy wahań dla kursu EURCHF, którą bank ustanowił w okresie kryzysu fiskalnego we wrześniu 2011 r. na poziomie 1,20 franka za euro, spowodowało, że inwestorzy masowo rzucili się do kupowania szwajcarskich aktywów. Zaledwie po kilku chwilach za jedno euro trzeba było zapłacić jedynie 0,83 franka. Po kilkunastu minutach kurs ustabilizował się w okolicach parytetu 1:1 w relacji do euro, ale decyzja i tak spowodowała duże zawirowania na rynkach finansowych w całej Europie. Otwarcie szwajcarskiego rynku wyssało kapitał z innych krajów Unii, zwłaszcza Polski – złoty w relacji do euro osłabił się o 1,3 proc., forint – o 0,7 proc., leja – o 0,2 proc.

Co oczywiste również pojedyncze osoby mocno straciły na franku. W Polsce jej konsekwencje odczuje ponad pół miliona kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty mieszkaniowe we frankach. Raty kredytów wzrosną jednak nieco mniej niż kurs, ponieważ SNB wraz z uwolnieniem kursu ściął stopy procentowe o 0,5 pkt proc. W rezultacie – w zależności od kwoty kredytu i liczby miesięcy pozostałych do końca okresu kredytowania – dłużnicy będą musieli liczyć się z kilku- lub kilkunastoprocentowych wzrostem wysokości rat.

>>> Polecamy: Restrukturyzacja kredytów we frankach? Bankowcy boją się, że Polska pójdzie w ślady Węgier

Reklama