Dziś za przejechanie ok. 150 km fragmentem autostrady A2 z Konina do Nowego Tomyśla zarządzanym przez Autostradę Wielkopolską trzeba zapłacić 33 zł. Podróż z Katowic do Krakowa 60-km odcinkiem trasy A4 pod zarządem Stalexportu kosztuje właściciela samochodu osobowego 13 zł, a przejazd zaledwie 25 km fragmentem autostrady A1 na Pomorzu zarządzanym przez spółkę Gdańsk Transport Company - 3,5 zł. To za każdy kilometr odpowiednio: 22 gr, 20 gr i 14 gr Mimo że kierowcy już zgrzytają zębami na obecne stawki, w ciągu kilku lat czeka ich seria podwyżek na istniejących fragmentach autostrad, a także tych, których budowa dopiero się zaczyna.
Wyższe koszty, wyższa cena
Na razie minister infrastruktury Cezary Grabarczyk upiera się, że stawka za przejechanie kilometra autostrady budowanej w systemie koncesyjnym w najbliższych latach nie będzie wyższa niż 20 gr oraz 10 gr za kilometr autostrady budowanej przez państwo.
- Koszty muszą być akceptowalne społecznie - tłumaczy minister Grabarczyk.
Reklama
Eksperci uważają jednak, że to chlubne, ale bardzo mało realne założenie.
- Koszty korzystania z autostrad z całą pewnością będą wyższe niż te, których chce ministerstwo - uważa Zbigniew Kotlarek, były szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Nawet dwukrotnego wzrostu opłat za przejazd autostradami nie wyklucza Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych Tor.
- Sytuacja jest tak płynna, że nie sposób wykluczyć nawet takiego scenariusza. Szczególnie w sytuacji, gdy prywatni koncesjonariusze muszą pozyskiwać drożejący z dnia na dzień pieniądz potrzebny do sfinansowania inwestycji. A to może rykoszetem uderzyć w przyszłych użytkowników autostrad - podkreśla Adrian Furgalski.
W 2011 roku ma zostać oddanych do użytku zostanie niemal 500 km nowych autostrad. Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz, to opłata za przejechanie kilometra autostrady budowanej w systemie koncesyjnym wyniesie nawet 40 gr, a w przypadku autostrad ułożonych przez państwo 20 gr. Podwyżki oznaczałyby, że po wybudowaniu całości trasy A2 i A1 kierowca samochodu osobowego zapłaci za te trasy odpowiednio 198,2 zł oraz 169 zł. Podróż A4 spod granicy z Niemcami do granicy z Białorusią może kosztować 146 zł.
Eksperci podkreślają, że finansowy kryzys dopadł Polskę w najgorszym dla kierowców momencie, gdy po latach marazmu program budowy autostrad wreszcie stał się realny. W wakacje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała dwie umowy na wybudowanie i zarządzanie w sumie 172 km autostrad. Firma Gdańsk Transport Company za 900 mln euro wykona i będzie potem zarządzać 62-km fragmentem autostrady A1 spod Grudziądza do Torunia. Autostrada Wielkopolska kosztem 1,3 mld euro doprowadzi zaś autostradę A2 z Nowego Tomyśla do granicy państwa z Niemcami (106 km).
Dwa odcinki za 3,3 mld euro
Jak zapewnia GDDKiA w finałowy etap wkroczyły negocjacje w sprawie budowy w systemie koncesyjnym dwóch kolejnych odcinków A1 i A2 - odpowiednio z łódzkiego Strykowa do podkrakowskich Pyrzowic (160 km) i ze Strykowa do Konotopy pod Warszawą (90 km). O oba stara się Autostrada Południe (konsorcjum firm Budimex, Cintra, Ferrovial Agroman), a przedłużenie A2 do stolicy chce też wybudować Autostrada Mazowsze (jedynym akcjonariuszem jest Stalexport Autostrada Dolnośląska, spółka zależna od Stalexport Autostrady). Wybór koncesjonariusza ma nastąpić do końca roku. Budżet obu inwestycji przekracza 3,3 mld euro.
- W obecnej sytuacji koszty budowy mogą poszybować w górę, a jeśli tak się stanie - zapłacą kierowcy. Czy to w formie wyższej opłaty za autostrady, czy też w innych podatkach, np. akcyzie na paliwo - uważa Adrian Furgalski.
Ze spółek starających się o koncesje już zaczęły napływać pierwsze informacje o kłopotach w rozmowach z bankami mającymi sfinansować budowę autostrad.
- Banki coraz bardziej niechętnie pożyczają pieniądze. A to może oznaczać dla spółek przeciąganie negocjacji i próbę przeczekania trudnego okresu. Według mnie negocjacje na kolejne odcinki A1 i A2 na pewno nie zakończą się w tym roku i zdecydowanie się przedłużą - ocenia Aleksander Kozłowski, doradca zarządu Gdańsk Transport Company.
Nic za darmo
Rząd planuje także wprowadzenie opłat za korzystanie z fragmentów autostrad wybudowanych przez państwo, a które dotąd były darmowe, jak np. 105-km odcinek trasy A2 między Strykowem a Koninem i ok. 180 km A4 z Wrocławia do Katowic. Z zaplanowanych przez rząd budowy sieci 1,6 tys. km autostrad, aż tysiąc ma wybudować państwo, a tylko niecałe 600 km będzie budowane w systemie koncesyjnym.
Na razie Ministerstwo Infrastruktury nie chce zdradzić, jakie stawki będą obowiązywać na nowych i starych odcinkach autostrad.
- To wróżenie z fusów - ucina Michał Karpiński z resortu infrastruktury.
W ubiegłym roku GDDKiA ogłosiła przetarg na dostosowanie tych dróg do standardów autostrady płatnej. Prywatne firmy wybudują wzdłuż trasy stacje benzynowe, hotele, system łączności alarmowej i bramki poboru opłat. Zgodnie z zapowiedziami drogowców opłaty mają być wprowadzone nie wcześniej niż w 2011 roku. Jak będą wysokie, nikt nie chce dziś powiedzieć.
- Jest na to za wcześnie. Na pewno będą oparte na starannych wyliczeniach - mówi Artur Mrugasiewicz z GDDKiA.
O nowych stawkach nie chcą też rozmawiać firmy budujące i zarządzające autostradami.
- Prognozowanie stawek opłat za przejazd trasami, z których kierowcy zaczną korzystać dopiero za dwa, trzy lata, nie ma sensu - mówi Ewa Łydkowska z firmy Gdańsk Transport Company, która w piątek otworzy 65-km odcinek A1 między Nowymi Marzami a Swarożynem na Pomorzu.
Niezbędny prywatny kapitał
Po uruchomieniu pierwszego prywatnego odcinka A1, między Rusocinem a Swarożynem, za przejechanie zaledwie 25 km trasy trzeba było tam zapłacić aż 6,7 zł, czyli prawie 27 gr za kilometr. Dopiero po interwencji kierowców minister infrastruktury obniżył opłatę do 3,5 zł.
90-km odcinek A1 z Trójmiasta do Nowych Marz koło Grudziądza to jedyna naprawdę duża inwestycja drogowa, którą przez ostatnie trzy lata udało się zacząć.
Według Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) sposobem na obniżenie kosztów budowy autostrad jest większe zaangażowanie sektora prywatnego. Według FOR rozwój PPP w Polsce mógłby przynieść konkretne korzyści finansowe. Badania przeprowadzone przez ministerstwo skarbu Wielkiej Brytanii, gdzie 10 proc. inwestycji publicznych realizowanych jest wspólnie z partnerem prywatnym, wskazują, że tego typu inwestycje udaje się zrealizować średnio o 17 proc. taniej, niż te realizowane przez sektor publiczny - czytamy w ostatnim raporcie FOR dotyczącym inwestowania w systemie PPP.
- Gdyby ten model powtórzyć w Polsce, oszczędności na inwestycjach zaplanowanych tylko w programie budowy dróg krajowych na lata 2008-2012 osiągnęłyby poziom 1 mld zł, co w przeliczeniu na osobę pracującą daje przeciętnie blisko 66 zł - mówi Dawid Sześciło z FOR.
Gdyby udział prywatnego kapitału w budowie nowych autostrad wzrósł do 30 proc., to oszczędności z tego tytułu dla sektora publicznego mogłyby osiągnąć poziom 3 mld zł.
Według Zbigniewa Kotlarka to fikcja.
- Przecież autostrady w Polsce już teraz buduje się z udziałem prywatnego sektora. PPP było, jest i będzie droższe od inwestycji finansowanej ze środków centralnych - uważa Zbigniew Kotlarek.
Maciej Szczepaniuk, dziennikarz działu Biznes Gazety Prawnej