Państwa Zachodu nie chcą na poważnie zaangażować się w walkę z tzw. Państwem Islamskim - ocenili w piątek w Warszawie uczestnicy debaty pt. "Walka z tzw. Państwem Islamskim a problem uchodźców", zorganizowanej przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie.

Dr Magdalena El-Ghaman z Uniwersytetu w Białymstoku wyraziła przekonanie, że nikomu nie jest na rękę, żeby tzw. Państwo Islamskie zwalczać, także koalicji państw zachodnich. "Wszystkim jest ono na rękę ze względu na korzyści płynące z handlu ropą, ludźmi, organami, narkotykami; do tego mówimy o ziemi, handlu cementem, betonem, pieluchami, olejem, stalą itd.; można by wymieniać do jutra" - mówiła.

Według niej zagrożeniem dla Europy są nie tyle osoby próbujące się do niej obecnie przedostać, ale zradykalizowani muzułmanie od lat żyjący w krajach europejskich. Zaznaczyła, że państwa Europy długo nie próbowały dokonywać korekt swych polityk imigracyjnych, choć było widać, że nie prowadzą one do integracji muzułmańskich przybyszów.

Jak przekonywała, dla osób wstępujących w szeregi tzw. Państwa Islamskiego na terenach przez nie opanowanych głównym powodem zaangażowania są pieniądze, z kolei dla tych, którzy z Europy podróżują do Syrii czy Libii, by przejść szkolenie na wojownika, liczy się przede wszystkim ideologia.

>>> Czytaj też: Szef wywiadu USA: ISIS ma tajne komórki w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Włoszech

Reklama

Dr hab. Krzysztof Kozłowski z Szkoły Głównej Handlowej ocenił, że tzw. Państwo Islamskie to "niezapłacony rachunek za zimną wojnę, za zaniedbania, od których Zachód do tej pory uciekał". Jak wyjaśnił, chodzi o tolerowanie zarówno przez Europę jak i Stany Zjednoczone różnorodnych reżimów i dyktatorów.

Według niego tzw. szlak bałkański, którym imigranci próbują dostać się do Europy, "nie jest żadną nowością, ale zupełnie naturalnym szlakiem z Azji Środkowej w kierunku bogatszego rynku". "Powinniśmy rozmawiać o generalnych mechanizmach geopolitycznych, które wychodzą na światło dzienne po zakończeniu dwublokowego podziału Europy" - stwierdził Kozłowski.

Również dr Aleksandra Zięba z Uniwersytetu Warszawskiego oceniła, że problemy z tzw. Państwem Islamskim to efekt tego, że Zachód nie zapłacił na błędy świata pozimnowojennego. "Nie zapłaciliśmy za amerykańską arogancję po 11 września, po atakach na World Trade Center i Pentagon. ISIS jest dzieckiem interwencji USA i w Afganistanie, i w Iraku. Terroryzm nie bierze się znikąd" - przekonywała.

Jak mówiła, większość bojowników i liderów tzw. Państwa Islamskiego wywodzi się i było przeszkolonych przez al-Kaidę w Iraku, tę samą, która zawiązała się w kwietniu 2003 r. po upadku Bagdadu. "Każdy czyn militarny ma swoje konsekwencje w regionie, jeśli ignoruje się uwarunkowania kulturowe" - podkreśliła. Jej zdaniem problemem są też hasła Zachodu o "demokratyzacji". "Demokratyzacja a liberalizacja reżimów totalitarnych to dwa różne pojęcia" - zaznaczyła.

Ekspertka zgodziła się z tezą, że największym problemem dla Europy jest radykalizacja postaw wśród niektórych przedstawicieli społeczności islamskiej mieszkającej w krajach Zachodu, a nie osoby dopiero nie niej przybywające. Jak mówiła, według najnowszych danych Departamentu Stanu USA o 90 proc. spadła liczba osób próbujących dołączyć do ISIS na granicy iracko-syryjskiej.

Jednocześnie dr Zięba podkreśliła, że tylko z krajów Europy Zachodniej 5 tys. osób dołączyło i było przeszkolonych - a więc część z nich już wróciła do Europy - przez tzw. Państwo Islamskie. Podobna liczba osób przyłączyła się do ISIS z terenu Rosji i Azji Środkowej.

Wojciech Gilewski ze Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego także ocenił, że mamy do czynienia z dużą niechęcią koalicji krajów Zachodu do interwencji lądowej przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. Według niego także rodzaj samolotów używanych do nalotów świadczy, że Zachód tak naprawdę "nie za bardzo na serio zwalcza ISIS".

"Konflikt w Syrii jest daleki od rozwiązania. Wobec rachitycznych rozmów prowadzonych przez ONZ niestety, dopóki nie dogadają się wielkie mocarstwa, będzie się tlił i stanowił niewysychające źródło problemów z imigracją" - powiedział Gilewski.

>>> Czytaj też: Jeszcze większa integracja. KE zaproponowała "unię bezpieczeństwa"