Wersja „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”, która ruszyła do konsultacji, jest dużo obszerniejsza niż majowy projekt. Dokument rodzi wiele pytań.

Na ponad 200 stronach dokumentu przewidziano zadania dla praktycznie wszystkich resortów. Strategia przewiduje wykorzystanie 1,5 bln zł na rozwój ze środków publicznych. Do tego mają dojść środki prywatne. Połączenie gospodarki z kwestiami obronności czy finansowania zdrowia może jednak spowodować, że dokument stanie się zbyt ogólny, a przez to nieczytelny. – Dziś to strategia rządowa, a nie gospodarcza – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier w rządzie AWS-UW, który krytycznie odnosi się do niektórych zapowiedzi, np. zmian w ochronie zdrowia i przejściu na budżetowe finansowanie tej sfery.

Z tym, że konstrukcja dokumentu jest zbyt ogólna, nie zgadza się jednak wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński. – Strategia skupia się na rozwoju gospodarczym i społecznym.

Uzupełnienie jej o wątki z innych obszarów działania państwa mających konsekwencje gospodarcze to wartość dodana – przekonuje DGP wiceszef resortu rozwoju. Podkreśla, że takie sfery, jak zmiany w ochronie zdrowia, mają znaczenie dla jakości życia i rozwoju społecznego. Inne, w tym problemy z opieszałością sądów, wytyka nam ranking Banku Światowego Doing Business. Wiceminister przyznaje, że z punktu widzenia rządu to dokument strategiczny, choć nie obejmuje wszystkich sfer, np. działań politycznych.

>>> Polecamy: Dodatkowe 1,5 bln na rozwój. Skąd rząd weźmie pieniądze?

Reklama

Brak szczegółów

Strategia wymienia cel główny, czyli wzrost zamożności Polaków do zrealizowania dzięki spełnieniu trzech celów szczegółowych, z których każdy jest jeszcze podzielony na obszary. Z kolei w obszarach wymieniono kilka lub kilkanaście działań do przeprowadzenia. Na przykład w obszarze reindustrializacja zaproponowano osiem działań i osiem programów strategicznych, jak przygotowanie Nowej Polityki Przemysłowej czy utworzenie Polskiej Grupy Kapitałowej, która w części ma przejąć nadzór nad firmami z udziałem Skarbu Państwa po likwidacji resortu skarbu.

Ale mimo zapowiedzi wielu działań i pokazania wskaźników, jakie mają być dzięki nim osiągnięte, nie widać konkretnego związku działań ze wskaźnikami ani źródeł finansowania konkretnych zadań. To może budzić wątpliwości, czy faktycznie dadzą one oczekiwane efekty. Dużym problemem może się okazać koordynacja i rozliczenie rezultatów planu. – Mamy 207 projektów strategicznych. Każdy z nich ma swój własny plan działania. I te szczegóły znajdą się albo w strategiach sektorowych, albo w dokumentach niższego rzędu – zapewnia minister Kwieciński.

Czy państwo podoła?

Strategia proponuje zdecydowanie bardziej ofensywną rolę państwa w gospodarce. Na przykład poprzez pakiety wsparcia dla branż strategicznych czy zamówienia publiczne, które także mogą być narzędziem polityki rozwojowej. Równocześnie propozycje zawarte w strategii oznaczają konieczność współpracy różnych instytucji państwa, samorządów i firm prywatnych, nie mówiąc już o kolejnym podejściu do rozruszania partnerstwa publiczno-prywatnego. Nie ma jednak pewności, czy administracja różnych szczebli jest przygotowana do tak wszechstronnego wsparcia. – By państwo działało skutecznie, musi mieć efektywnych urzędników. Chciałbym się dowiedzieć, co zostanie zrobione, by byli oni skuteczniejsi niż w przeszłości. W planie nie znajduję na to odpowiedzi – zauważa ekonomista prof. Witold Orłowski.

>>> Czytaj też: Morawiecki: Potrzebujemy więcej polskiej gospodarki. To nie my konsumujemy owoce naszego wzrostu

Sprzeczność strukturalna

Strategia zakłada, że motorem rozwoju mają być zwłaszcza inwestycje finansowane ze środków krajowych. Przewiduje budowanie oszczędności m.in. przez zmiany w OFE i budowanie III filaru oraz wspieranie długoterminowych oszczędności Polaków. Plany dotyczące OFE mogą być realne, bo – jak informował wczoraj RMF – w zakończonym właśnie okienku oświadczenia wysłało nieco ponad 120 tys. osób, co pokazuje małe zainteresowanie obecną postacią II filaru. Tyle że większość zapowiedzi z planu ma charakter ogólny.

To może rodzić dylemat, jak pogodzić jednoczesny wzrost dochodów wynikający z szybkiego wzrostu PKB ze wzrostem oszczędności i inwestycji. – Jeśli zasadniczym celem polityki rządu jest zwiększenie stopy inwestycji i ma to być oparte głównie o polski kapitał, to w ramach PKB trzeba zwiększyć oszczędności, co oznacza mniejszy udział konsumpcji. Nie wiem, jak to pogodzić z polityką przynajmniej krótkookresowego zwiększania konsumpcji – podkreśla prof. Orłowski.

>>> Czytaj też: Tego analitycy się nie spodziewali. Wskaźnik PMI dla Polski najniżej od 2014 roku