Stany Zjednoczone są skrajnie zaniepokojone napięciami w pobliżu granicy administracyjnej między Ukrainą a anektowanym przez Rosję Krymem - oświadczyła w czwartek wieczorem rzeczniczka Departamentu Stanu Elizabeth Trudeau. Wezwała strony do powściągliwości.

"Sądzimy, że wszelkie działania, w tym retoryka, komentarze, grożą eskalacją sytuacji, który już teraz jest bardzo napięta i bardzo niebezpieczna" - powiedziała Trudeau.

Jak informuje piątkowy "Financial Times", zaniepokojenie eskalacją wyraził także pełnomocnik rządu Niemiec ds. kontaktów z Rosją Gernot Erler. "Nie sądzę, żeby działania bojowe były nieuchronne, ale jest to sygnał, iż obie strony odchodzą od logiki politycznych dyskusji w kierunku logiki konfliktu militarnego" - oświadczył.

Z kolei cytowany przez ten sam dziennik Dmitrij Trenin, szef moskiewskiego ośrodka Carnegie, oświadczył, że "Rosjanie stracili wszelką nadzieję w sprawie ustabilizowania sytuacji zgodnie z porozumieniami mińskimi, w interpretacji Kremla".

>>> Czytaj też: Rosja ostrzega: Śmierć żołnierzy na Krymie nie pozostanie bez konsekwencji

Reklama

Ocenił, że prezydent Rosji Władimir Putin "musiał zareagować" na zabicie dwóch swoich wojskowych. "On traktuje takie sprawy skrajnie poważnie, co widzieliśmy w przypadku zestrzelenia rosyjskiego bombowca i zabicia pilota w Turcji" - oświadczył Trenin. "Odwołanie rozmów w formacie normandzkim to było minimum tego, co mógł zrobić" - dodał.

W środę rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa poinformowała, że Ukraińcy planowali przeprowadzenie na Krymie ataku terrorystycznego, którego celem byłaby krytyczna infrastruktura. Według FSB zlikwidowano tworzącą się ukraińską siatkę szpiegowską i udaremniono próbę przerzucenia innej grupy dywersyjnej na Krym; podczas zatrzymań zginęło dwóch Rosjan.

Po tych doniesieniach Putin oskarżył Ukrainę o stosowanie "praktyki terroru" w celu sprowokowania nowego konfliktu i zdestabilizowania zajętego w 2014 roku przez Rosję Krymu. Podkreślił, że w związku z "zatrzymaniem dywersantów" na Krymie nie mają sensu rozmowy tzw. czwórki normandzkiej (Rosja, Ukraina, Francja, Niemcy) na temat procesu pokojowego na wschodzie Ukrainy, do których miało dojść w kuluarach wrześniowego szczytu G20 w Chinach.

W czwartek rosyjskie MSZ, powołując się na wersję wydarzeń na Krymie przedstawioną przez FSB, ostrzegło, że śmierć rosyjskich wojskowych "nie pozostanie bez konsekwencji".

Wcześniej prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zarządził podwyższenie gotowości bojowej ukraińskich sił stacjonujących w pobliżu granicy z Krymem i linii konfliktu w Donbasie.

>>> Polecamy: Najwyższa gotowość bojowa na Ukrainie. Coraz więcej rosyjskich wojsk na granicy z Krymem