Zwycięstwo Donalda Trumpa to nieoczekiwany prezent dla tych przywódców, którzy uważają się za przeciwników liberalnej demokracji - pisze w czwartek "New York Times". Tam, gdzie USA są rywalem, wybór Trumpa przyjmowany jest z uśmiechem - tytułuje artykuł "NYT".

Dziennik komentuje, że polityczni, duchowni i ideologiczni przywódcy na świecie, którzy "z niechęcią patrzą na rosnącą rolę Zachodu, cieszą się z tego rezultatu, będącego w ich oczach potwierdzeniem tego, że liberalna demokracja przynosi jedynie wściekłość ludzi i dziką nieprzewidywalność".

"Trump otwarcie kwestionował niektóre z podstawowych założeń roli Ameryki w świecie. Jego zwycięstwo podsyciło pewność największych amerykańskich rywali - Rosji i Chin, że uzyskają przestrzeń dla promowania własnych interesów strategicznych, czy to na Ukrainie, w krajach bałtyckich czy Morzu Południowochińskim" - pisze nowojorski dziennik.

Komentuje, że dla Rosji "triumf Trumpa, zaledwie pięć miesięcy po szokującym głosowaniu Brytyjczyków o opuszczeniu Unii Europejskiej, przyspiesza jedynie rozkład zachodniego porządku, trend, nad którego promowaniem Kreml pracował niestrudzenie poprzez dezinformację i finansowanie antyestablishmentowych partii jak Front Narodowy we Francji".

Z kolei w artykule redakcyjnym ten sam dziennik komentuje, że Trump budował swoją popularność na formułowaniu zarzutów "zmanipulowanego systemu", a tymczasem kłam tym twierdzeniom zadało właśnie jego wyborcze zwycięstwo oraz publiczne gratulacje ze strony jego rywalki Hillary Clinton i prezydenta Baracka Obamy.

Reklama

"Pokojowe przekazanie władzy - sprawne zliczenie głosów, zaakceptowanie rezultatów i godne przyjęcie porażki - to właśnie jest system, a ci oboje wpływowi politycy, Hillary Clinton i Barack Obama, bronili go i umocnili swoją pokorą" wobec wyborczego wyniku - komentuje "NYT".

Gazeta ocenia, że słowa Obamy po ogłoszeniu wyborczego werdyktu miały "tragiczny wymiar", ponieważ "zostawia ośmioletnie dziedzictwo dokonań w rękach człowieka zdeterminowanego, by to wszystko unieważnić". "Tego samego człowieka, który pomawiał go jako urodzonego w Afryce muzułmanina, który uzyskał prezydenturę na drodze oszustwa" - podkreśla nowojorski dziennik. Przywołuje też słowa urzędującego prezydenta, że demokracja wymaga "założenia dobrej woli u naszych współobywateli".

Zwracając się do czytelników, "New York Times" pisze następnie o "dziwacznej i niekomfortowej sytuacji, w jakiej znaleźli się obywatele - aby zauważali zagrożenie stwarzane przez lekkomyślnego, niedoświadczonego przywódcę, przy jednoczesnym poszanowaniu urzędu, jaki reprezentuje".

"Nie możemy jednak poddawać się strachowi czy przygnębieniu" - pisze "NYT", apelując do Amerykanów, by - jako "działacze, wolontariusze czy po prostu sąsiedzi - wyciągając rękę do kogoś, kto wygląda lub wierzy w co innego niż oni sami, pokazali, że odrzucają bigoterię, mizoginizm i strach".

Wśród wyzwań dla obywateli oraz stanowych i lokalnych legislatur wymienia kwestie klimatyczne, migrację, ochronę konsumentów, edukację czy opiekę nad chorymi, gdyby Trump miał zdemontować ustawę o systemie opieki zdrowotnej Affordable Care Act.

>>> Czytaj też: Nadeszła era dyplomacji gniewu. Ile sojuszników ma teraz Polska?