Nagrody Nobla z nauk ścisłych nie budzą większych emocji, bo mało kto rozumie współczesną fizykę, czy chemię. Inaczej jest z nagrodami: literacką, pokojową, a także z ekonomii, bowiem zdarza się, że mają one kontekst polityczny lub ideologiczny.

Nagrody z ekonomii nie ufundował Alfred Nobel, ale Sveriges Riksbank, czyli Narodowy Bank Szwecji. Przyznaje ją Szwedzka Akademia Nauk począwszy od 1969 roku i nagroda oficjalnie nazywa się „Pamięci Alfreda Nobla”. Fakt, że nagroda jest przyznawana dopiero 49 lat i statut Szwedzkiej Akademii Nauk nie przewiduje przyznawania jej pośmiertnie, sprawia, że noblistami nie zostali wielcy ekonomiści, którzy na przełomie XIX i XX wieku tworzyli ekonomię neoklasyczną, teorię pieniądza, wprowadzili do ekonomii wiele stosowanych do dziś pojęć.

Nagrody nie otrzymał John Meynard Keynes, ekonomista, który wywarł największy wpływ na politykę gospodarczą wielu rządów w II połowie wieku XX. Zmarł w roku 1946. Kandydatem do nagrody był Michał Kalecki – polski ekonomista, współpracujący z Keynesem i rozwijający niezależnie od wielkiego Anglika podobną teorię, który zmarł w 1970 roku. Nagrodę otrzymało jednak wielu ekonomistów, którzy uznawali Keynesa za swojego mistrza. Laureatem drugiej edycji nagrody Nobla w 1970 roku został wybitny keynesista Paul Anthony Samuelson.

Komitet przyznający Nagrody Nobla był świadomy dwuznacznej pozycji ekonomii. Skoro fundamentalne spory między ekonomistami prawie nigdy nie kończą się konkluzją, która wskazywałaby na zwycięzcę, jest jasne, że precyzja ekonomii jest daleka od tej, jaka cechuje nauki ścisłe. Komitet noblowski postanowił więc przyznać pierwsze nagrody za osiągnięcia, które najbardziej przypominały nauki ścisłe. Otrzymywali je ekonomiści, którzy opisywali gospodarkę za pomocą równań matematycznych.

Matematycy

Reklama

W roku 1969 nagrodzeni zostali: Norweg Ragnar Frisch i Holender Jan Tinbergen. Obaj posługiwali się aparatem matematycznym. Tinbergen był nawet doktorem fizyki. Na zlecenie Ligi Narodów opracował w latach 30. matematyczny model cyklicznych zmian w gospodarce. Frisch był tym, który wymyślił pojęcie ekonometrii, czyli nauki zajmującej się mierzeniem zjawisk ekonomicznych i układaniem ich w matematyczne wzory.

Na liście noblistów jest kilku ekonometryków: drugi obok Frischa Norweg – Trygve Haavelmo, który do modeli matematycznych wprowadził rachunek prawdopodobieństwa (nagroda w 1989 roku), Holender – Tjalling Koopmans i Rosjanin Leonid Kantorowicz (obaj otrzymali nagrodę w 1975 roku).

Kantorowicz był jedynym obywatelem radzieckim, który otrzymał ekonomiczną nagrodę Nobla. W tym samym roku pokojowym Noblem uhonorowany został inny wielki uczony – Andriej Sacharow. Nagroda dla ekonomisty była być może dla Sowietów rekompensatą. To nie umniejsza naukowych zasług Kantorowicza. Jego największe osiągnięcia związane są z metodą zwaną programowaniem liniowym, które pozwala na optymalne wykorzystanie ograniczonych zasobów. Metody Kantorowicza stosowane były w logistyce wojennej, ale do planowania gospodarki w czasach pokoju nadawały się gorzej.

Kantorowicz nie był jedynym Rosjaninem uhonorowanym ekonomicznym Noblem. Nagrody otrzymali również Wasyli Leontief w roku 1973 oraz Simon Kuznets – w 1971. Tyle, że obaj profesorowie spędzili większość swego życia w Stanach Zjednoczonych, zdobywając tytuły naukowe na amerykańskich uczelniach. Najważniejszymi osiągnięciami Kuznetsa było skonstruowanie mierników dochodu narodowego dla USA i innych krajów.

Wasyli Leontief nie dość, że był Rosjaninem, to również w Rosji rozpoczął swoją karierę ekonomisty. Zapowiadał się na dobrego planistę. Na szczęście dla niego, w latach 20. sowieckie granice nie były jeszcze szczelnie zamknięte. Leontiefa wysłano do przyjaznego Sowietom Berlina, by kontynuował studia ekonomiczne. Przez rok doradzał rządowi chińskiemu. Wreszcie znalazł się w Stanach Zjednoczonych, gdzie przygarnął go Uniwersytet Harvarda. Leontief zdobył sławę i Nagrodę Nobla za metodę zwaną po angielsku input-output. Gospodarkę opisywał jako coś w rodzaju tablicy Mendelejewa.

Metodami matematycznymi posługiwali się laureaci ekonomicznego Nobla jak: Lawrence Klein (1980), Harry Markowitz (1990), Reinhard Selten (1994), James Heckman (2000), Robert F. Engle i Clive Granger (2003), Robert J. Aumann i Thomas Schelling (2005), Leonid Hurwicz (2007). Ten ostatni był Polakiem żydowskiego pochodzenia, w 1938 roku ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, wiele razy odwiedzał Polskę.

Tegoroczny noblista Paul Romer, mimo matematycznego wykształcenia krytykuje ekonomistów za nadmierne zmatematyzowanie tej nauki. Uważa, że poglądy należy wyrażać na tyle jasno, by były zrozumiałe dla przeciętnych ludzi.

Filozofowie

Kilka razy Nagrodę Nobla otrzymywali uczeni, którzy poza osiągnięciami w dziedzinie ekonomii byli też filozofami, lub jak kto woli ideologami. Wywarli duży wpływ nie tylko na politykę gospodarczą, ale i na opinię publiczną.

W roku 1974 Szwedzka Akademia Nauk wydała zaskakujący werdykt. Nagrodę otrzymało jednocześnie dwóch intelektualistów, z dwóch różnych skrzydeł: Szwed Gunnar Myrdal oraz Friedrich Hayek – austriacki ekonomista i filozof, który połowę życia spędził w Anglii. Myrdal był socjaldemokratą, ministrem w socjaldemokratycznych rządach. Hayek był intelektualistą, dla którego wartością najważniejszą była wolność. Dlatego całe życie sprzeciwiał się reżimom totalitarnym. Walczył intelektualnie ze wszystkimi przejawami socjalizmu, który uważał za źródło zła w świecie współczesnym. Przed wojną spierał się z Keynesem, stawiając inną diagnozę przyczyn wybuchu Wielkiego Kryzysu lat 30. W 1944 roku napisał „Drogę do zniewolenia” – książkę filozoficzną i polityczną, a nie ekonomiczną. Przez większą część życia był niedoceniany, bo na uniwersytetach przeważali keynesiści. Hayek, podobnie jak kilku innych ekonomistów szkoły austriackiej (np. Ludwig von Mises) stał się popularny w latach 80. Jego prace, w których udowadniał, że gospodarka centralnie planowana nie jest w stanie absorbować i przekazywać informacji koniecznych do podejmowania właściwych decyzji, miały duży wpływ na kształtowanie postaw prorynkowych zarówno na Zachodzie, jak i w krajach Europy Środkowowschodniej.

Myrdal zajmował się nie tyle teorią ekonomii, ile socjologią i politologią. Był specjalistą od gospodarek krajów słabo rozwiniętych. Uważał, że problemy biednych nie dadzą się rozwiązać przy zastosowaniu tradycyjnych recept klasycznej ekonomii. Zmarł w roku 1987, w wieku 89 lat, gdy socjalizm, w który wierzył, rozpadał się i na Wschodzie, i na Zachodzie, a wiele ubogich krajów tak zwanego Trzeciego Świata było w trakcie skoku do dobrobytu.

Wielki wpływ na nastroje prorynkowe miały też prace Miltona Friedmana – laureata Nagrody Nobla z roku 1976. Był autorem fundamentalnej pracy „Historia pieniądza w Stanach Zjednoczonych w latach 1867-1960”, napisanej razem z Anną J. Schwartz, ale większy rozgłos przyniosły mu prace pisane (przy współpracy Rose Friedman) językiem publicysty i ideologa: „Kapitalizm i wolność”, „Wolny wybór” oraz „Tyrania status quo”. Książki Friedmana współgrały z rozwijającą się w latach 80. w USA „rewolucją konserwatywną”. Na okładce „Wolnego wyboru” znajduje się króciutka recenzja Ronalda Reagana: „Znakomita książka. Friedmanowie sugestywnie definiują problemy stojące przed Ameryką. To lektura obowiązkowa dla każdego – od prezydenta do zwykłego obywatela”.

W pierwszej dekadzie XXI wieku bogate kraje Zachodu zaczęły doświadczać problemów gospodarczych, a nastroje stały się mniej przychylne dla rozwiązań rynkowych. Pewną rolę w tym procesie odegrał Joseph Stiglitz, były główny ekonomista Banku Światowego. W 2001 roku otrzymał Nagrodę Nobla, wraz z dwoma innymi ekonomistami amerykańskimi – Georgem Akerlofem i Michaelem Spencem za badanie zjawiska asymetrii informacyjnej na rynku.

Argument, że na rynku podmioty nie mają jednakowego dostępu do informacji (typowym przykładem jest rynek usług medycznych, a także używanych samochodów, co opisywał Ackerlof w artykule „The Markets for Lemons: Quality Uncertainty and the Market Mechanism”) jest powszechnie używany przez zwolenników większej ingerencji państwa, która ma – jakoby – naprawić skutki asymetrii.

Stiglitz stał się w ostatnich latach przede wszystkim publicystą, krytykującym rygoryzm fiskalny. Jest przeciwnikiem wspólnej waluty europejskiej, a także polityki austerity, aplikowanej Grecji i innym zbyt zadłużonym krajom europejskim.

W 2008 roku nagrodę Nobla otrzymał inny ekonomista znany z ciętej publicystyki – Paul Krugman. Nagrodę przyznano za nową teorię handlu i badanie wpływu geografii na gospodarkę. Ale październik 2008 rok to była kulminacja światowego kryzysu finansowego, a Krugman należał do zażartych krytyków deregulacji rynków, którą obwiniał za wywołanie kryzysu. Był też otwartym przeciwnikiem polityki gospodarczej prezydenta George W. Busha. Podobnie jak Stiglitz jest osobą powszechnie znaną poza światem ekonomii – dziś głównie z publicystyki, w której doradza prowadzenie luźnej polityki fiskalnej i hojnej polityki socjalnej. Krugman przyznaje, że zasiłki dla bezrobotnych mogą podnosić poziom bezrobocia naturalnego, czyli takiego, którego obniżenie nie jest możliwe bez wywoływania presji inflacyjnej, ale jest zdania, że przy niskiej inflacji zagrożenia nie ma.

Zupełnie inne recepty dają nobliści z roku 2010: Peter Diamond, Dale Mortensen i Christopher Pissarides, którzy są pionierami w dziedzinie „teorii poszukiwania”. Modele w teorii poszukiwania porównują koszty odłożenia decyzji (na przykład powstrzymania się od podjęcia pierwszej lepszej pracy) z możliwymi korzyściami wynikającymi z lepszej oferty. Długość poszukiwań zależy od determinacji oraz wiary w to, że na rynku istnieją alternatywy dla ofert już rozpatrywanych. Hojniejsze zasiłki dla bezrobotnych w oczywisty sposób zmniejszają determinację do przyjmowania każdej oferowanej pracy i skłaniają do dalszych poszukiwań. Nie ma to nic wspólnego z presją inflacyjną.

Eksperymentatorzy

Podstawowym sposobem pogłębiania wiedzy w naukach przyrodniczych są eksperymenty, które muszą być powtarzane wielokrotnie, by uzyskać pewność, że mamy do czynienia z prawidłowością, a nie z przypadkiem. W naukach ekonomicznych trudno o powtarzalność. A jednak w 2002 roku profesorowie Daniel Kahneman i Vernon L. Smith otrzymali nagrodę Nobla za zastosowanie eksperymentów laboratoryjnych jako narzędzia empirycznej analizy ekonomicznej.

Obaj uczeni doszli skądinąd do przeciwnych wniosków. Smith pierwszy eksperyment przeprowadził w 1962 roku. Była to aukcja, w której uczestnicy rynku mogli szukać partnera do wymiany do skutku tak, by obie strony osiągnęły największą korzyść. Smith zauważył, że taka instytucja prowadzi do szybkiej i efektywnej wymiany. Dowiódł w laboratorium, że równowaga konkurencyjna daje najlepsze wyniki. Ogólny wniosek – ludzie na rynku zachowują się racjonalnie i dzięki temu dobra są alokowane w sposób optymalny.

Kahneman nigdy nie studiował ekonomii. Jest profesorem psychologii, autorem prac naukowych i bestsellerów. Wiele z nich pisał wspólnie z przyjacielem Amosem Tverskym, zmarłym w 1996 r. Zajmowali się psychologią podejmowania decyzji. W swych pracach udowadnia, że ludzie, podejmując decyzje, także finansowe, kierują się emocjami lub intuicją, a nie rozważną kalkulacją. Wniosek – zjawiska, zachodzące na rynku są wypadkową chaotycznych decyzji.

Vernon Smith był wielkim przeciwnikiem ustawy American Recovery and Reinvestment Act z 2009 roku, która przewidywała publiczne wydatki na inwestycje, które miały wyciągnąć gospodarkę z recesji.

Tymczasem profesor Eric Maskin, noblista z 2007 roku w wywiadzie, jaki z nim przeprowadziłem mówił: „Gdyby nie działania rządu, w szczególności plan pobudzania gospodarki przez wzrost wydatków i uratowanie przemysłu samochodowego, bezrobocie byłoby dramatycznie wyższe (…) Bez polityki, prowadzonej przez obecnego prezydenta [Obamę] sytuacja byłaby gorsza.”

Prace Kahnamena, które czyta się jak wciągającą powieść, rozchodzą się w wielkich nakładach. Praca Vernona L. Smitha „Racjonalność w ekonomii” , wydana także w Polsce, jest czytana tylko przez wąskie grono fachowców. Po prostu – szaleństwo sprzedaje się lepiej niż racjonalność.

W roku ubiegłym Nobel został przyznany Richardowi Thalerowi, także za ekonomię psychologiczną (behawioralną). Najbardziej znaną pracą Thalera, napisaną wspólnie z Cassem Sunsteinem, jest „Nudge. Improving Decisions About Health, Wealth and Happiness”. Thaler analizuje w niej przyczyny nieracjonalnych decyzji, a dodatkowo proponuje metodę, dzięki której podejmowane przez nas decyzje staną się korzystniejsze. Polega ona na stworzeniu takich warunków, które zwiększą prawdopodobieństwo właściwego wyboru. Proponuje, by zamiast zakazów lub nakazów stosować „impulsy” [ang. nudge]. „Zamiast zabraniać młodzieży fast foodów lepiej układać w stołówce owoce na wysokości oczu. To właśnie jest +impuls+” – pisze.

„Bańki” są wieczne lub nie istnieją

Tylko raz się zdarzyło, by noblista z ekonomii był zamieszany w skandal finansowy. W 1998 roku upadł wielki fundusz hedgingowy LTCM (Long Term Capital Management), którego założycielami byli między innymi Robert Merton i Myron Scholes, którzy rok wcześniej otrzymali nagrodę Nobla za nowatorską metodę wyznaczania wartości instrumentów pochodnych. Tzw formuła Blacka-Scholesa pozwala w prosty sposób wyceniać instrumenty pochodne, a tym samym zarządzać ryzykiem (współpracownik Scholesa Fisher Black zmarł w 1995 roku). Formuła była stosowana przez LTCM, a nazwiska słynnych profesorów przyciągały bogatych inwestorów. Ale na rynkach finansowych żadna formuła nie gwarantuje bezpieczeństwa.

Spór o racjonalność rynków finansowych prowadzili Eugene F. Fama i Robert J. Shiller. Komitet Noblowski ich pogodził, przyznając w roku 2013 obu ekonomistom (a także Larsowi Hansenowi) nagrodę.

Fama przedstawił w roku 1970 hipotezę o racjonalności rynków. Teoria ta mówi, że inwestorzy racjonalnie odpowiadają na wszystkie informacje, które są publicznie dostępne. Zakłada także, że wycena aktywów zawiera w sobie wszystkie publicznie znane informacje o akcjach i gdy ich ceny są zbyt wysokie w stosunku do spodziewanego zysku, inwestorzy je sprzedają. Fama jest tak przywiązany do swej hipotezy efektywnego rynku, że neguje zjawisko baniek spekulacyjnych. W wywiadzie dla „The New Yorkera” z 2010 roku mówił: „Nawet nie wiem, co oznacza słowo „bańka”.

Przeciwnego zdania jest Robert J. Shiller, współautor (z Akerlofem) znanej na całym świecie książki „Zwierzęce instynkty: czy ludzka psychika napędza gospodarkę globalną i jaki ma to wpływ na przemiany światowego kapitalizmu”.

Shiller był jednym z autorów artykułu opublikowanego w roku 2003: „Czy tworzy się bańka na rynku mieszkaniowym?”. We wrześniu 2007 roku, niemal dokładnie rok przed upadkiem Lehman Brothers, napisał artykuł, w którym zapowiadał nieuchronne załamanie na amerykańskim rynku nieruchomości, a następnie finansową panikę. W artykule „Wieczne bańki spekulacyjne” opublikowanym w 2013 roku pisał: „Bańki spekulacyjne można porównać do epidemii – nowa może pojawić się nagle, gdy wirus przybiera nową formę lub powstają korzystne czynniki w otoczeniu. Podobnie bańki spekulacyjne mogą wynikać z nowych zjawisk ekonomicznych, które przyciągają uwagę inwestorów”.

Inwestorzy sami muszą ocenić, który z dwóch uczonych ma rację.

Autor: Witold Gadomski