"Jest oczywiste, że obecny kryzys dyplomatyczny rozgrywany przez Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Egipt wzmocnił pozycję emira Kataru we własnym kraju, nie jest jednak wykluczone, że arabski kwartet będzie starał się pozbawić emira tronu, działając środkami dyplomatycznymi" - twierdzi analityczka Brookings Doha Center, ośrodka Brookings Institution w Ad-Dausze, Beverly Milton-Edwards.

Cztery wymienione kraje zapowiedziały w środę, że utrzymają blokadę gospodarczą Kataru, a jednocześnie rozważają, jakie dalsze represje należy zastosować wobec kraju, który oskarżają o popieranie terroryzmu.

W stolicy Kataru odnosi się wrażenie, że mieszkańcy tego kraju, wśród których 80 proc. to cudzoziemcy, w większości popierają emira: w ciągu ostatnich kilkunastu godzin wielu z ich umieściło jego zdjęcia i portrety na szybach swych samochodów.

"To jego ojciec, emir Hamad, a następnie on zapewniają Katarczykom swą polityką takie zdobycze, jak bezpłatna opieka lekarska, bezpłatna edukacja i dobrobyt" - takie i podobne wpisy powtarzają się setkami w katarskich sieciach społecznościowych.

Reklama

Cztery kraje arabskie - Arabia Saudyjska, Egipt, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie - zerwały na początku czerwca stosunki dyplomatyczne z Katarem, oskarżając swego głównego konkurenta na rynku gazowym o wspieranie islamskiego terroryzmu. Zablokowały połączenia lotnicze, morskie i lądowe z emiratem i wystosowały ultimatum z żądaniem spełnienia trzynastu żądań. Najważniejsze z nich, to rozluźnienie więzów z Iranem i współpracy wojskowej z Turcją (chodzi o zamknięcie tureckiej bazy wojskowej w Katarze) oraz zakazanie działalności telewizji Al-Dżazira, którą uważają za główne medium wspierające islamski terroryzm, a także wydanie wszystkich wskazanych terrorystów znajdujących się na katarskim terytorium.(PAP)