Prezydent Gudni Johannesson powierzył misję utworzenia rządu Islandii liderce ugrupowania Ruch Lewicowo-Zielony (VG) Katrin Jakobsdottir - powiadomiła w czwartek agencja Reutera. W przedterminowych wyborach parlamentarnych VG zajął drugie miejsce.

Wybory, które odbyły się 28 października, wygrała z 25-procentowym poparciem rządząca dotychczas Konserwatywna Partia Niepodległości (PN). Koalicja pod wodzą premiera Bjarniego Benediktssona straciła jednak większość, uzyskując o 4 proc. gorszy wynik niż podczas wyborów w 2016 roku.

Prezydent Johannesson misję stworzenia rządu powierzył Katrin Jakobsdottir, liderce Ruchu Lewicowo-Zielonego (VG), który zdobył 17 proc. głosów. Zdaniem agencji Reutera Jakobsdottir, żeby zdobyć większość w parlamencie, będzie musiała utworzyć szeroką koalicję z trzema innymi partiami.

W jej skład miałyby wejść oprócz VG: Sojusz Socjaldemokratów, który zdobył 12 proc. głosów, Partia Piratów z 9-proc. poparciem oraz założona we wrześniu przez byłego premiera Sigmundura Gunnlaugssona Partia Centrowa, która zdobyła 11 proc. glosów. Przy takim składzie koalicja Jakobsdottir zebrałaby wymaganą większość 32 mandatów w 63-osobowym Althingu (parlamencie).

Dysponująca zaledwie jednym głosem przewagi koalicja rządowa premiera Bjarniego Benediktssona upadła we wrześniu 2017 roku, gdy koalicyjna Jasna Przyszłość oskarżyła Benediktssona o tuszowanie faktu, że jego ojciec zabiegał o zatarcie wydanego w 2004 roku wyroku 5,5 roku więzienia dla mężczyzny skazanego za popełniane przez 12 lat gwałty na adoptowanej córce.

Reklama

Przyspieszone głosowanie odbyło się rok po poprzednim z 29 października 2016 roku, do którego doszło w rezultacie skandalu wokół Panama Papers. Okazało się, że konta w rajach podatkowych miało ok. 600 Islandczyków, w tym ówczesny premier Sigmundur Gunnlaugsson i dwóch ministrów w jego rządzie.

>>> Czytaj też: Trump: "Musimy stać się mniej politycznie poprawni". To koniec loterii wizowej?