Fot. Wojtek Gorski
Reklama
Marek Tomków wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej
Miały być kary nawet do 500 tys. zł, będą do 20 tys. zł. To sukces środowiska farmaceutów, bo kary za naruszenie przepisów będą niższe, czy porażka, bo w ogóle będą nowe sankcje?
Oczywiście każdy farmaceuta by chciał, żeby ustawodawca nie wprowadzał nowych przepisów sankcyjnych. Pracujemy za stołami najlepiej, jak umiemy, nikt nie chce ani wydawać sfałszowanych leków, ani ułatwiać fałszowania przestępcom. Jako Naczelna Rada Aptekarska rozumiemy jednak działanie Ministerstwa Zdrowia, które przekonywało, że wymóg nałożenia kar za nieprzestrzeganie przepisów unijnych jest koniecznością, gdyż wynika z naszych unijnych zobowiązań.
Jeszcze kilka miesięcy temu mówił pan, że taką karą w rozumieniu unijnych przepisów mogłoby być samo cofnięcie zezwolenia.
Nadal tak uważam. Bądź co bądź możliwość cofnięcia zezwolenia dla przedsiębiorcy prowadzącego aptekę jest sankcją daleko większą od nawet wysokiej kary finansowej. Nie jest jednak powiedziane, że Ministerstwo Zdrowia musi się zgadzać w stu procentach z każdym stanowiskiem samorządu aptekarskiego. Szanujemy to, że resort podszedł do nas po partnersku i po pierwszych zgrzytach, wypowiedzeniu kilku słów za dużo, przeanalizował swój projekt raz jeszcze i dostosował go do polskich realiów. Warto dostrzec, że w pierwotnym projekcie nowelizacji prawa farmaceutycznego mieliśmy przepisy mogące doprowadzić do upadku wielu aptek bądź niewydawania oryginalnych produktów leczniczych pacjentom, a w ostatecznie uchwalonej ustawie mamy przepisy, które nie zagrażają ani farmaceutom, ani pacjentom.
Kary mają być nakładane zgodnie z zasadą miarkowania ujętą w kodeksie postępowania administracyjnego. Walczyliście o to. Dlaczego?
Bo jest ogromna różnica między karą w wysokości 20 tys. zł, a sankcją w wysokości do 20 tys. zł przy zastosowaniu zasad z kodeksu postępowania administracyjnego dotyczących miarkowania kar. W tym drugim przypadku w praktyce zgodnie z uchwalonymi przepisami indywidualny farmaceuta, który raz nieumyślnie naruszy przepisy unijne, dostanie zapewne karę w wysokości 500 zł, a może być też tak, że organ w ogóle odstąpi od jej wymierzenia. Szczególnie istotne jest to, że przepisy unijne można naruszyć umyślnie bądź nieumyślnie. Naszym zdaniem to kluczowa kwestia. Gdy stosowana jest zasada miarkowania kar, to umyślność bądź jej brak wpływa na wysokość sankcji. Ważne jest też to, kto jest karany, to znaczy jak dużym jest podmiotem. Istotą jest odpowiednia dolegliwość sankcji. Będzie ona zupełnie inna dla osoby prowadzącej jedną aptekę, a inna dla kogoś, kto prowadzi ich 50. Ten pierwszy powinien otrzymać niższą karę, ten drugi ‒ wyższą. Tak działa system ochrony konsumentów, a przecież o ochronę pacjentów chodzi w nowych przepisach. Zasada miarkowania kar umożliwia, by organ nakładający karę dobrał jej wysokość do możliwości finansowych karanego.
Wejście przepisów sankcyjnych zostało odroczone do lipca 2020 r. z powodu niewydolności systemu antyfałszywkowego. A co jeśli przez te kilka miesięcy nie uda się go usprawnić?
Uważam, że wtedy należałoby raz jeszcze przesunąć termin wejścia w życia przepisów o karach dla aptekarzy. Nie chodzi nam bowiem o to, że nie można ukarać źle postępującego farmaceuty. Istotne jest to, by farmaceuta nie był karany za błędy innych ‒ od fundacji KOWAL, przez producentów oprogramowania, po urzędników. Otrzymujemy jednak zapewnienia, że do lipca 2020 r. system weryfikacji autentyczności leków będzie działał jak w zegarku. Jeśli tylko odpowiedzialne za jego działanie osoby nie będą zasypywać gruszek w popiele, jest to wysoce prawdopodobne. ©℗
Rozmawiał Patryk Słowik