Barack Obama powiedział, że prezydent USA nie może unikać briefingów służb wywiadowczych, bo bez nich działałby "na ślepo"; odniósł się w ten sposób do wypowiedzi Donalda Trumpa, który przyznał, że nie interesują go codzienne briefingi - podaje we wtorek AP.

W niedzielę w wywiadzie dla telewizji Fox News prezydent elekt przyznał, że wysłuchuje raportów wywiadu tylko raz w tygodniu (zamiast codziennie). "Jestem inteligentną osobą. Nie muszą mi powtarzać tych samych rzeczy(...) każdego dnia przez osiem kolejnych lat" - powiedział Trump.

"Nie muszą mi mówić każdego rana tego samego, tymi samymi słowami (...). Nie potrzebuję tego" - podkreślił.

Obama uznał, że rezygnowanie z informacji służb wywiadowczych, z ich "szczegółowego oglądu" kwestii związanych z bezpieczeństwem to działanie po omacku. Prezydent podkreślił, że agencje wywiadowcze dysponują "kompetentnymi ekspertami" i ich rekomendacji nie należy ignorować.

Codzienne otrzymywanie raportu tych służb jest tradycją, respektowaną zarówno przez prezydentów, jak i prezydentów elektów; odkąd Trump wygrał wybory, wysłuchuje tych briefingów tylko sporadycznie - napisał "Washington Post".

Reklama

Media już wcześniej komentowały fakt, że Trump nie znajduje czasu na rutynowe spotkania z przedstawicielami wywiadu. Na początku grudnia "New York Times" ocenił, że dowodzi to braku przygotowania Trumpa do zajmowania się polityką zagraniczną i kwestiami bezpieczeństwa.

"Wciąż jest niewiele oznak, że Trump, który odmówił (odbierania) codziennych briefingów od agencji wywiadowczych, rozumie te zagrożenia oraz to, w jaki sposób sobie z nimi poradzić" - napisał nowojorski dziennik.