Szef MON wziął udział w uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę śmierci generała brygady Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca". Zwrócił uwagę, że podczas tych uroczystości przywracana jest pamięć tego oficera, który został zamordowany 70 lat temu. Przypomniał, że Sojczyński był wówczas kapitanem, dziś - dzięki decyzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2010 r. - generałem.

"Można by rzec, że wspominamy tylko dawno odeszłą w przeszłość pamięć cieni naszych przodków, ale tak nie jest. Dziś wojsko polskie przejmuje ich tradycję, wartości, świadczy o tym, że jest kontynuacją Żołnierzy Niezłomnych, którzy nigdy się nie poddali" - powiedział minister.

Jak mówił, "powtarzamy często słowa, że ich walka, poświęcenie, nie poszły na marne i rzeczywiście tak jest". Według niego to ze śmierci takich osób jak gen. Sojczyński wyrosła siła, która "zaowocowała powołaniem na prezydenta Andrzeja Dudy, zaowocowała powołaniem pani Beaty Szydło na premiera, powołaniem rządu PiS i powrotem do wartości, które patronowały walce Niezłomnych".

Dodał, że te wartości to patriotyzm, niepodległość, a także sprawiedliwość społeczna wobec tych dziesiątków milionów ludzi, którzy byli spychani na margines, "najpierw przez przemoc sowiecką, później często wyrosłą z tej przemocy oligarchię".

Reklama

"Tylko Polska sprawiedliwa może być Polską silną, tylko Polska sprawiedliwa może zbudować silną armię, tylko Polska sprawiedliwa może zagwarantować niepodległość" - mówił.

Szef MON zwrócił uwagę, że gdy dziś witamy na polskiej ziemi wojska amerykańskie, gdy witani są sojusznicy z NATO, może lepiej uda się zrozumieć tych, którzy takiej pomocy oczekiwali, ale jej nie doczekali. "Lepiej może zrozumiemy ich nadzieję, ale też wartości ich walki i przekonania, bo dzięki nim stać było nas, Polaków, na ten wielki wysiłek, który zaowocował decyzją o wzmocnieniu flanki wschodniej przez naszych sojuszników" - powiedział Macierewicz.

Minister wyraził przekonanie, że Polacy to wszystko zawdzięczają Żołnierzom Niezłomnym, tym, którzy nigdy nie złożyli broni. Jak mówił, ich wartości najlepiej zrealizujemy wychowując młode pokolenie w tradycji Niezłomnych, w pracy na rzecz ojczyzny, nazywając ich imionami polskie oddziały wojskowe.

Zwracając się do młodzieży szef MON podkreślił, że pamięć o takich ludziach jak gen. Sojczyński i jego żołnierze jest naszym obowiązkiem. Jak mówił, należy pamiętać o "Warszycu", Konspiracyjnym Wojsku Polskim, "Łupaszce", "Ogniu", "Ince", o setkach dowódców, dziesiątkach tysięcy żołnierzach i tych, którzy także po 1945 roku walczyli z bronią w ręku, aby uniemożliwić zhołdowanie Polski przez sowietów.

Sobotnie uroczystości rozpoczęła msza święta w Kościele Ojców Franciszkanów m.in. w intencji gen. Sojczyńskiego i jego żołnierzy. W homilii gwardian klasztoru Zdzisław Tamioła zwrócił uwagę, że gen. Sojczyński i jego żołnierze Konspiracyjnego Wojska Polskiego ponieśli najwyższą cenę za swoje przekonania i prawdę, oddali swoje życie po to, aby można było dziś budować życie na prawdzie i miłości. "Nie ma wyższej ceny, gdy ktoś swoje życie oddaje za przyjaciół, nie ma większej miłości, gdy życie oddaje się za wolność i prawdę. Tego nam nie wolno zaprzepaścić" - mówił.

Po zakończeniu mszy dalsze uroczystości odbyły się przy pomniku Konspiracyjnego Wojska Polskiego, który stanął w Radomsku w 2010 roku. Wieczorem w Miejskim Domu Kultury zaplanowano koncert w wykonaniu Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego.

W sobotnich uroczystościach udział wziął m.in. syn gen. Sojczyńskiego wraz z rodziną.

Stanisław Sojczyński "Warszyc" urodził się w 1910 r. w Rzejowicach w pow. radomszczańskim. Przed wojną pracował jako nauczyciel szkoły powszechnej. Brał udział w wojnie obronnej z 1939 r., a także w konspiracji w czasie okupacji. Po wojnie tworzył Konspiracyjne Wojsko Polskie, organizator podwójnego ataku na to samo miejsce - więzienie w Radomsku, po raz pierwszy w sierpniu 1943 r., gdy udało się uwolnić Polaków przetrzymywanych przez Niemców. Po wojnie w 1946 r. wyzwolił grupę osób aresztowanych i przetrzymywanych przez władze komunistyczne. Za swoją działalność zarówno Sojczyński, jak i jego żołnierze zapłacili najwyższą karę - zostali schwytany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i skazani. W 1947 r. Sojczyński został stracony wraz z pięcioma innymi członkami organizacji. Miejsce pochówku pozostaje nieznane. (PAP)