W budżecie na 2009 rok największą niewiadomą stanowią dochody. Prognoza wpływów państwa opiera się na założeniu, że konsumpcja wzrośnie o 4,4 proc. Średnia oczekiwań rynku to około 3,5 proc.
- Bardzo trudno jest ocenić, o ile będą mniejsze wpływy do budżetu. Można tylko szacować w oparciu o to, jak się zachowywały podstawowe wielkości budżetu w latach spowolnienia gospodarczego. Z takiej pobieżnej analizy wynika, że dochody spadną o 5-10 mld zł - ocenia Marcin Piątkowski z Akademii Leona Koźmińskiego.
Rząd najwcześniej w maju będzie dysponował danymi, które pozwolą mu ocenić, czy są szanse na realizację jego prognoz makro. Najwięcej zależy od spożycia indywidualnego, skoro to ono ma być głównym motorem wpływów z VAT. Pierwsze dane o spożyciu w przyszłym roku będą dotyczyły I kwartału, które pojawią się pod koniec maja. Wtedy też będą znane informacje o wzroście gospodarczym w I kwartale, które pozwolą na ewentualną korektę szacunków całorocznego wzrostu.
Wcześniej, jeśli będą problemy z uzyskiwaniem dochodów, Ministerstwo Finansów może grać na czas. Po pierwsze, może wprowadzić comiesięczne limitowanie wydatków dla dysponentów. W drugiej kolejności rząd może dokonać przesunięć środków w ramach budżetu. A jeśli to nie pomoże, wówczas zwróci się do Sejmu o zmianę ustawy budżetowej.
Reklama
Ratunkiem dla budżetu na 2009 rok może być też budżet na rok 2008. Eksperci wskazują, że resort finansów ma wiele możliwości przesunięć. Może wypłacić funduszom celowym dotacje większe niż to konieczne. Mogłoby to dotyczyć np. Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Dzięki takiej operacji FUS miałby wystarczająco dużo środków, by MF mogło mu obciąć dotację przyszłoroczną.
- Resort finansów zdaje sobie sprawę, że wyzwaniem jest realizacja budżetu na 2009 rok. Być może MF będzie podejmowało próby przesunięć środków pomiędzy latami - mówi Jacek Wiśniewski, ekonomista Raiffeisen Banku.
- Część wydatków może też zostać przeniesiona w postaci rezerw. W sumie jest możliwe wykonanie deficytu na poziomie 18,2 mld zł, choć bez cięć się pewnie nie obędzie - mówi Remigiusz Grudzień z PKO BP.
Resort finansów ucina jednak te spekulacje. - Z pewnością nie zamierzamy wypłacać większych dotacji do FUS niż to jest konieczne - powiedziała GP wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska.
Część ekonomistów uważa, że nawet gdyby doszło do przesunięć pieniędzy, to nie wyeliminowałoby ryzyka wzrostu deficytu. - Uwzględniając wprowadzany przez resort finansów plan wspierający rozwój gospodarczy może się okazać, że wydatki zdecydowanie przewyższą te założone w ustawie budżetowej. Nie wykluczamy, że deficyt budżetowy może wzrosnąć do około 30 mld zł - ocenili analitycy Pekao.
- Jest ryzyko, że deficyt będzie większy, nominalnie nawet o 15-20 mld zł. O wiele ważniejsze jest, czy są szanse, że będzie on spadał w przyszłości - dodaje Ryszard Petru, ekonomista z SGH.