Później było już tylko gorzej. Godziny sesji upływały, a indeksy się nie zmieniały. W porównaniu do zachodnich parkietów było to niezwykle bycze zachowanie, ale najczęściej próba negowania zewnętrznej atmosfery kończy się dynamicznym ruchem wywołanym w nieoczekiwanym momencie. Tak też było i tym razem. Psychologiczno-techniczna bariera 1900 punktów nie wytrzymała nawet kilku chwil, gdy na wieść o słabych danych z amerykańskiego rynku pracy niemiecki DAX notował nowe minima.

Przyczyną tak drastycznego spadku był raport ADP o zmianie zatrudnienia, który pokazał zmniejszenie zatrudnienia o 693 tysiące, co było odczytem o ponad 50 procent większym niż oczekiwano. To bardzo zła prognoza przez piątkowymi danymi o stopie bezrobocia w USA. Inny raport (Challenger) opisujący amerykański rynek pracy podał zatrważające dane, że ilość zwolnień w grudniu 2008 zwiększyła się trzykrotnie w porównaniu z grudniem 2007 roku.

Reakcja była natychmiastowa – spadek o 1,5 procent na naszej giełdzie i zdecydowanie negatywne rozpoczęcie sesji w USA. Po gwałtownym ruchu rynek nie zdołał już zmniejszyć skali spadków, co przy obrocie powyżej miliarda stawia spory znak zapytania o kontynuacje wzrostów. Jeżeli jutro bykom nie uda się wypracować naprawdę solidnej zwyżki, to rynek uwierzy w trend boczny, a to pośrednio przyczyni się do ruchu w stronę 1700 punktów, a więc minimów grudniowych.



Reklama