Polska złamała przepisy dyrektywy siedliskowej UE, podpisując aneks do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża. KE pozwała nas do Trybunału Sprawiedliwości, wnosząc o zastosowanie środków tymczasowych. Już w kwietniu ostrzegała przed tym w oficjalnym oświadczeniu, lecz resort środowiska nie zaprzestał działań na terenie Puszczy. Jeżeli nie zastosujemy się do końcowego wyroku, czekają nas poważne konsekwencje finansowe i prawne.

Co spowodowało spór?

25 marca 2016 r. minister środowiska Jan Szyszko podjął decyzję pozwalającą na trzykrotne zwiększenie pozyskiwania drewna w Nadleśnictwie Białowieża, jak również na cięcia w obszarach, które były dotychczas wyłączone spod wszelkiej interwencji. Stanowi ona rezultat podpisania aneksu do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża. Pierwotnie plan zakładał uzyskanie ponad 63 tys. m3 drewna w ciągu 10 lat. Aneks pozwolił Lasom Państwowym na zwiększenie tej ilości aż do 188 tys. m3. Dokument narusza dwa przepisy - art. 6 ust. 2 i art. 6 ust. 3 dyrektywy siedliskowej UE. Pierwszy z nich brzmi: każdy plan lub przedsięwzięcie, które nie jest bezpośrednio związane lub konieczne do zagospodarowania terenu, ale które może na nie w istotny sposób oddziaływać, […] podlega odpowiedniej ocenie jego skutków dla danego terenu z punktu widzenia założeń jego ochrony. Artykuł 6 ust.3 mówi natomiast, że państwa członkowskie UE są zobligowane do unikania działań stanowiących zagrożenie dla naturalnych siedlisk przyrodniczych oraz siedlisk gatunków. Decyzja Jana Szyszko z pewnością nie świadczy o wywiązaniu się z unijnych obowiązków. W komunikacie prasowym zamieszczonym na oficjalnej stronie KE, możemy przeczytać, że prowadzi do usuwania stuletnich drzewostanów, które są niezbędne dla istnienia niektórych gatunków oraz siedlisk. Narusza też integralność obszaru Natura 2000 ustanowionego dyrektywą siedliskową i złożoną z obszarów ochrony oraz specjalnej ochrony.

>>> Czytaj też: Resort środowiska: wstrzymanie wycinki to szkody o wartości 3,2 mld zł

Co zrobiła Komisja Europejska?

Reklama

Wszystkie powyższe czynniki złożyły się na wydanie przez KE uzasadnionej opinii wzywającej nasz kraj do zaprzestania działań na terenie Puszczy Białowieskiej. Polska dostała miesiąc na zastosowanie się do wezwania, jednak zaczęła realizować swój plan. W konsekwencji KE zawnioskowała do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zastosowanie tzw. środków tymczasowych.

Czym są środki tymczasowe?

Zarządzenie środków tymczasowych przez Trybunał jest możliwe jedynie w najpilniejszych kwestiach. Wiąże się z koniecznością podjęcia szybkich kroków, które umożliwią interwencję jeszcze przed wydaniem ostatecznego wyroku. Środki tymczasowe służą zabezpieczeniu praw i interesów stron na czas trwania postępowania. Dlatego istotne jest, aby postanowienie o zastosowaniu środka tymczasowego wydane zostało jak najszybciej – sprawy wymagające ich zastosowania są rozpatrywane przez TSUE w pierwszej kolejności. Niekiedy nawet w ciągu kilku dni.

Co spowoduje zastosowanie środków tymczasowych?

Trybunał używa środków tymczasowych tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy łamanie prawa prowadzi do groźnych i nieodwracalnych szkód. Decyzji o ich wykorzystaniu z zasady nie można zaskarżyć. Najczęściej jest ona wydawana po przesłuchaniu obydwu stron: skarżącej i zaskarżanej. Niekiedy mają jednak miejsce sytuacje, gdy narzędzie zastosowane jest jeszcze przed przesłuchaniem. Tak stało się w przypadku sporu o Puszczę Białowieską, co udowadnia ważkość sprawy. TSUE wydając decyzję o wykorzystaniu w niej środków tymczasowych, postawił sprawę bardzo jasno. Polska musi natychmiast wstrzymać wycinkę drzew, jeżeli chce uniknąć ogromnych strat finansowych oraz poważnych konsekwencji prawnych. Odmowa może doprowadzić do wszczęcia postępowania przymuszającego w postaci ponowienia nakazu lub orzeczenia sankcji finansowych. Do ostatnich doprowadzi też z pewnością zignorowanie ostatecznego wyroku TSUE. Minimalna kara za niewykonanie wyroku wyniesie ponad 4 mln euro.

>>> Czytaj też: Od początku roku w Puszczy Białowieskiej wycięto ponad 93 tys. drzew

Jak Ministerstwo Środowiska argumentuje swoje działania?

„Ciąć trzeba, bo inaczej kornik zniszczy wszystko”- brzmi kategoryczny przekaz ze strony Lasów Państwowych. Ich były pracownik, polityk Adam Hampel, opublikował na Facebooku dokumenty, które miały udowodnić problem z kontrolowaniem populacji kornika drukarza na terenie Puszczy Białowieskiej. „W początkowej fazie do usunięcia były pojedyncze zainfekowane świerki na terenach objętych różnymi formami ochrony. Wraz z negatywnymi decyzjami odnośnie usuwania takich drzew przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, kornik drukarz zaczął się intensywnie rozmnażać zabijając setki kolejnych świerków” - skomentował swój wpis. Stanowisko podtrzymuje Ministerstwo Środowiska, motywując swoje decyzje troską o stan naturalnych siedlisk. Szyszko zapewnia, że wycinka służy powstrzymaniu inwazji szkodnika i w żaden sposób nie narusza prawa europejskiego.

Co powoduje spory ekologów?

Ekolodzy podejmują liczne inicjatywy, by powstrzymać wycinkę drzew. Niezmiennie utrzymują, że działania resortu środowiska mają charakter komercyjny, oskarżając Lasy Państwowe o eksploatację lasu w okresie lęgowym ptaków oraz prowadzenie rabunkowej wycinki drzew. „Kornik stał się pretekstem do rozpoczęcia wycinki w Puszczy, do zmian Planu Urządzania Lasu i w konsekwencji do niszczenia tego unikatowego ekosystemu. Badania naukowe wskazują, że w celu powstrzymania gradacji kornika, trzeba by wyciąć 80 proc. zasiedlonych świerków” – tłumaczy prof. Rafał Kowalczyk. W przypadku Puszczy Białowieskiej jest to niemożliwe, gdyż 36 proc. jej obszaru znajduje się pod ochroną, co za tym idzie, nie istnieje szansa kontrolowania gradacji kornika drukarza. Już w kwietniu koalicja siedmiu organizacji pozarządowych, zrzeszających prawników, przyrodników i aktywistów, wysłała skargę do Komisji Europejskiej, zgłaszając naruszenie dyrektywy siedliskowej UE przez decyzję ministra Szyszki. W piątek, 4 sierpnia aktywiści zablokowali drogę między Białowieżą a Narewką na terenie Puszczy Białowieskiej. 9 sierpnia ruszył też proces ekologów, którzy blokowali wycinkę Puszczy Białowieskiej na początku czerwca w Czerlonce koło Hajnówki. Spotkali się z zarzutem zakłócenia porządku publicznego. Grozi im areszt, ograniczenie wolności lub grzywna.

Skąd sprzeciw Lasów Państwowych?

Leśnicy odpierają zarzuty prowadzenia wycinki w trakcie okresu lęgowego ptaków, podkreślając, że choć przynosi im to straty, przestrzegają prawa. A jego złamanie okazałoby się z pewnością opłacalne. Podobnie jak posada leśnika Lasów Państwowych. Z oficjalnych źródeł wynika, że wynagrodzenia pracowników jednostki są blisko 4 razy wyższe niż najniższa krajowa. Obejmują one również dodatkowe profity tj: nagrody, deputat opałowy czy zwrot kosztów paliwa. Leśniczym przysługuje ponadto prawo do otrzymania mieszkania funkcyjnego oraz sprzętów elektronicznych jak GPS, laptop czy telefon służbowy.

Co resort środowiska odpowie Trybunałowi?

Szyszko zapowiedział już, że nie upubliczni odpowiedzi dla Trybunału Sprawiedliwości UE. „Dokument będzie miał charakter poufny. Chcemy to trochę inaczej zrobić niż Trybunał, o którego decyzji najpierw poinformowały media. Chcemy wysłać to najpierw do TS UE a dopiero potem ewentualnie zdradzać coś mediom” - poinformował rzecznik resortu środowiska, Aleksander Brzózka.

>>> Czytaj też: Szyszko: zależy nam na jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy Puszczy Białowieskiej przed TSUE