W tym czasie odsetek elektrycznych autobusów wzrośnie na świecie do niemal połowy. Prognozuje się, że rynek ten zostanie zdominowany przez Chiny, ponieważ dążą one do ograniczenia zanieczyszczenia powietrza i będą prowadziły programy wsparcia krajowych producentów.

Z raportu Bloomberg New Energy Finance wynika, że całkowita liczba znajdujących się w eksploatacji autobusów elektrycznych wzrośnie z 386 tys. do 1,2 mln, czyli będzie stanowiła 47 proc. światowej floty miejskich autobusów.

- Chiny będą przewodzić na tym rynku ze względu na silne wsparcie wewnętrzne i agresywne cele na poziomie miast – twierdzi analityczka BNEF Aleksandra O’Donovan. Do 2025 roku 99 proc. floty autobusów w Państwie Środka będzie miało napęd elektryczny – wynika z raportu.

Elektryczne autokary nadal będą droższe, niż te napędzane olejem napędowym czy sprężonym gazem ziemnym. Jednak BNEF twierdzi, że zasilane bateriami pojazdy już są tańsze w eksploatacji od spalinowych odpowiedników, jeśli weźmiemy pod uwagę ceny paliw i koszty utrzymania. Eksperci przewidują też, że ceny baterii będą spadać, więc do 2026 roku koszty zakupu niektórych modeli elektrycznych autobusów i diesli staną się podobne.

Reklama

Publiczne autokary są kluczowym elementem transportu publicznego. Poruszają się po stałych trasach, co czyni je idealnym celem elektryfikacji. Wymiana taboru miejskiego jest też jednym z najskuteczniejszych sposobów walki z zanieczyszczeniem powietrza. Niektóre miasta takie jak Paryż i Amsterdam planują w ciągu kilku lat przestawienie własnych publicznych transportów na elektryczne. Burmistrzowie największych kalifornijskich miast (Los Angeles, San Jose) już domagają się od stanowego regulatora wprowadzenia przepisów oraz prawnych zachęt, które pozwolą im na przekształcenie transportu publicznego i odejście od autobusów napędzanych olejem napędowym oraz gazem ziemnym.