To miała być konkurencja dla PKP Intercity. Od 14 grudnia na polskie tory wjechał „kolejowy Ryanair”, czyli tani, czeski przewoźnik RegioJet. Obiecywał niskie ceny, darmowe przekąski i konkurencyjne czasy przejazdu między największymi miastami. Rozpoczął od sporej kampanii reklamowej, ale potem brutalnie zderzył się z rzeczywistością.

Ponad tysiąc odwołanych połączeń. Miał być sukces, jest porażka

W nowym rozkładzie jazdy RegioJet miał wozić pasażerów na czterech trasach. Jednej (Warszawa-Poznań) w ogóle nie udało się uruchomić, a inaugurację przesunięto na luty. Z kolei dwie inne znacznie ograniczono:

  • Warszawa-Kraków - 3 pary pociągów zamiast 6
  • Warszawa-Gdynia (to przedłużenie pociągu z Krakowa) - jedna para pociągów zamiast trzech.

Uruchomiono też pociąg z Warszawy do Pragi przez Ostrawę. To jedyne połączenie, które realizowane jest według planów.

- RegioJet jest w Polsce nadal w fazie próbnej i nie wszystko udaje nam się realizować zgodnie z planem i tak szybko, jak byśmy chcieli. Postanowiliśmy nie ryzykować i zapobiec ewentualnym problemom w ruchu. Start żółtych pociągów rozłożyliśmy zatem na dłuższy okres - wyjaśnia właściciel RegioJet, Radim Jančura, w komunikacie prasowym.

Przewoźnik deklaruje, że kolejne połączenia będzie uruchamiał stopniowo, od połowy stycznia. Połączenie z Poznaniem ma pojawić się w lutym. To jednak marne pocieszenie dla pasażerów, którzy w ostatniej chwili dowiedzieli się o odwołanych połączeniach. W sumie to aż anulowanych 1080 kursów. RegioJet poinformował, że zwróci pasażerom środki, a także w ramach rekompensaty prześle bon na 100 zł.

Blokowanie przepustowości. Polscy kolejarze kontratakują

Konkurenci oskarżyli RegioJet o celowe blokowanie przepustowości. Spółka PKP Intercity poinformowała, że jest zainteresowana przejęciem slotów. Decyzje czeskiego przewoźnika Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu określił w mediach społecznościowych jako „skandal”.

Z kolei PKP PLK, czyli zarządca infrastruktury, zawiadomił Urząd Transportu Kolejowego (UTK). W komunikacie dla mediów podano, że informacja o odwołaniu połączeń wpłynęła zaledwie trzy dni przed wdrożeniem rozkładu.

„Tak nagłe i masowe wycofanie się przewoźnika z uzgodnionych kursów powoduje poważne zakłócenia w przygotowanym rozkładzie jazdy i generuje istotne utrudnienia dla pasażerów. Wymusza również na nas pilne, dodatkowe zaangażowanie zespołów w przebudowę rozkładu jazdy, tak aby umożliwić innym przewoźnikom wprowadzenie kursów w miejscach niewykorzystanych przez RegioJet” – czytamy w oświadczeniu.

RegioJet straci zgodę na jazdę po Polsce?

Obecnie Urząd Transportu Kolejowego rozpatruje dwie sprawy związane z RegioJet. Pierwsza z nich dotyczy odwołania – na ostatnią chwilę – połączeń do Krakowa i Warszawy. Druga związana jest z wycofaniem się z kursów do Poznania.

Jak ustalił „Forsal” UTK wysłał już pismo z żądaniem pilnych wyjaśnień. RegioJet ma podać:

  • Datę podjęcia decyzji o tym, że połączenie Warszawa-Poznań nie wystartuje
  • Datę poinformowania PKP PLK
  • Szczegółowe przyczyny tej decyzji
  • Wyjaśnienia, dlaczego UTK nie został zawiadomiony
  • Aktualne plany dotyczące rozpoczęcia kursowania na trasie Warszawa-Poznań.

- RegioJet ma 7 dni na odpowiedź od momentu odbioru pisma. Rozpatrujemy postępowanie administracyjne w sprawie bezprawnych praktyk dotyczących naruszenia zbiorowego interesu pasażerów. Może się ono zakończyć nałożeniem kary, albo decyzją o cofnięciu wolnego dostępu – informuje nas Tomasz Frankowski, rzecznik Urzędu Transportu Kolejowego.

W tym drugim przypadku – który jak słyszymy, jest ostatecznością – RegioJet straciłby prawo do realizowania kursów po Polsce.