Szwajcarska tajemnica bankowa przez całe dziesięciolecia trwała mocno i niewzruszenie niczym lodowiec. Teraz nagle masywny lodowiec zaczyna pękać w wyniku zmian w podejściu do regulacji rynków - pisze we wtorkowym wydaniu "Financial Times".

Od zeszłego tygodnia ruszyła lawina artykułów wieszczących kres tajemnicy bankowej. Powodem jest warta 780 milionów dolarów ugoda między bankiem UBS i amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości. Dotyczy ona oskarżeń kierowanych pod adresem największej na świecie firmy do zarządzania majątkiem o udzielanie pomocy w unikaniu podatków przez jej bogatych klientów w USA.

Rygorystyczne zasady przestrzegania tajemnicy klienta legły u podstaw sukcesów Szwajcarii jako światowego centrum finansowego. Dyskrecja, dobra obsługa, polityczna i gospodarcza stabilność oraz odpowiednia lokalizacja uczyniły ze Szwajcarii wielki sejf dla despotów i finansowych potentatów. Szacuje się, że w tym kraju skorzystała z gościny jedna trzecia światowego bogactwa skrywanego za granicą.

Teraz jednak władze USA wydały wojnę oszustwom podatkowym; brytyjski premier Gordon Brown wzywa Szwajcarię do większej transparentności, a Peer Steinbrück, niemiecki minister finansów zaatakował mały Liechtenstein, co stanowiło swoiste preludium przed zmasowanym ostrzałem Szwajcarów.

Na kwietniowym szczycie krajów G20 poczesne miejsce zajmie kwestia wprowadzenia nowych sankcji przeciwko systemom prawnym “odmawiającym współpracy” i rajom podatkowym, do których po części należy zaliczyć także Szwajcarię. Wraz ze wzrostem temperatury, lodowiec musi się stopić.

Czy to oznacza, że dobrze sytuowani obcokrajowcy powinni zacząć zabierać swe – nigdzie wcześniej nie zadeklarowane - pieniądze ze szwajcarskich banków? Znaczny odpływ środków z UBS, co nie mogło umknąć uwadze w świetle problemów banku w USA, zdaje się świadczyć, że niektórzy posiadacze kont wzięli już sobie podobne sugestie do serca.

Reklama

Ale UBS jest jednak specjalnym przypadkiem. Jeśli w tym banku dochodzi do wycofywania lokat, to bardziej jest to dowód zaniepokojenia klientów o długoterminową stabilność tej instytucji finansowej po spisaniu na straty toksycznych aktywów na kwotę 48 miliardów dolarów, niż o bezsenne noce z powodu inspektorów podatkowych. Do innych szwajcarskich banków, poczynając od Credit Suisse po mniejszych konkurentów, jak Julius Baer, napłynęło bowiem w tym czasie sporo nowych pieniędzy. Swoistą hossę przeżywały też większe banki kantonalne, mające na ogół państwowe gwarancje, a oferujące usługi w zakresie prywatnej bankowości.

Potencjalni klienci mają zawsze jakiś wybór. Mogą przetransferować swoje fundusze gdzie indziej, na przykład do Singapuru, Dubaju czy Panamy. Ale żadne z tych miejsc nie dorównuje zaletom Szwajcarii. Doroczną wizytę w banku można tam bowiem połączyć z letnimi lub zimowymi wakacjami, kuracją lekarską albo po prostu sprawdzić, jak wiedzie się pociechom w szkole. Poza tym bardziej egzotyczne centra finansowe zapewne jeszcze szybciej zostaną zmuszone do ujawniania swoich tajemnic.

Jeśli zatem doniesienia o śmierci prywatnej bankowości w Szwajcarii należy uznać za przedwczesne, to nie ulega wątpliwości, że sama idea tajemnicy bankowej przechodzi transformację. Przede wszystkim, tajemnica ta nigdy nie była całkowicie „wodoszczelna”. W minionych latach ciągle uchylano jej rąbka – często za aprobatą Szwajcarów – aby osiągnąć ogólniejsze cele, jak na przykład zawarcie porozumienia o unikaniu podwójnego opodatkowania, które były kluczowe dla wielkich szwajcarskich firm, eksportujących artykuły przemysłowe.

Weźmy zresztą pod uwagę zasadnicze rozróżnienie w szwajcarskim prawie między oszustwem podatkowym a unikaniem opodatkowania. W definicji są niuanse, ale one są rozstrzygające. W Szwajcarii oszustwo podatkowe jest przestępstwem i w takich przypadkach Szwajcarzy służą pomocą prawną dla służb podatkowych z innych krajów. Dla odmiany, uniknie opodatkowania jest traktowane jako naruszenie prawa cywilnego i w takim przypadku Szwajcaria nie udzieli pomocy prawnej. Ta różnica, zawsze trudna do wychwycenia przez obcokrajowców, może jednak być jeszcze bardziej rozmyta. Na przykład porozumienie z USA o podwójnym opodatkowaniu rozmyślnie mąci wodę, odwołując się do “oszustwa podatkowego i temu podobnych” przypadków.

Wielu szwajcarskich bankierów ma spore wątpliwości, czy te rozróżnienia w ogóle przetrwają. Ich zdaniem Berno w przyszłości będzie musiało współpracować w sprawach, gdzie występuje podejrzenie popełnienia oszustwa podatkowego. Lichtenstein juz to dostrzegł.

Bankierzy zarazem podkreślają, że taka zmiana wcale nie oznacza końca tajemnicy bankowej. Po pierwsze, stosowana przez Szwajcarię koncepcja będzie stopniowo bardziej postrzegana jak zaufanie pacjenta do lekarza, o charakterze kluczowym, ale potencjalnie podległym innym, wyższym priorytetom. Po drugie, większa gotowość Szwajcarów do współpracy wcale nie oznacza przyzwolenia na “połowy” przez obce służby podatkowe wszystkiego, co popadło. Każda prośba będzie musiała posiadać wyraźne uzasadnienie. I na koniec, większe naciski na ujawnianie tajemnicy bankowej w tradycyjnych rachunkach “offshore”, skłonią szwajcarskie banki do rozwijania aktywności “onshore” w odpowiednich lokalizacjach.


Toteż prawdą jest, że zbliża się kres tradycyjnego modelu prywatnej bankowości, gdzie nikt nie zadaje pytań, zwłaszcza dla klientów z państw o wysokim opodatkowaniu, jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania, gdzie władze podwajają swoją czujność. Zamiast tego Szwajcarzy będą coraz bardziej polegać na lokalnej sieci “onshore”, wcześniej rozwijanej niejako na marginesie. Równocześnie w krajach takich jak Rosja, w większości Bliskiego Wschodu i sporej części Azji, gdzie reżim podatkowy jest mniej rygorystyczny, tradycyjne szwajcarskie konta “offshore” będą uznawane bez żadnego problemu.

Tłum: T.B.