Jeszcze rok temu pracę za płacę minimalną (niespełna tysiąc na rękę) Polacy brali w ostateczności. Na takich warunkach pracowało tylko ok. 4 proc. Bo na rynku były lepsze oferty. Pensje rosły w rekordowym tempie (w 2008 r. średnio o ponad 10 proc.), a średnie wynagrodzenie w grudniu w sektorze przedsiębiorstw wyniosło ponad 3,4 tys. zł. Związki zawodowe ścigały się w żądaniu podwyżek.

A dziś? Praca za tysiąc, tysiąc z hakiem staje się dobrem poszukiwanym.

Przykłady można mnożyć. Bezrobotni dobijają się do firm zatrudniających sprzątaczki i ochroniarzy. - Chętnych jest dwa razy więcej niż przed kryzysem - mówią w firmie Impel, która sprząta i ochrania ponad 3 tys. przedsiębiorstw.

Więcej w „Gazecie Wyborczej”

Reklama