Prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet i jego koledzy sprowadzili dzisiaj stópy procentowe do rekordowo niskiego poziomu (1,5 proc.). Tymczasem gospodarki Eurolandu pogrążają się w coraz głębszej recesji. Firmy bezlitośnie tną inwestycje i miejsca pracy, w Hiszpanii i Irlandii narasta ryzyko bankructwa, i w coraz większym tempie grzęzną także gospodarki naszego regionu, handlowi partnerzy strefy euro.

Część problemu

Ekonomiści zaczynają dochodzić do wniosku, że EBC z wolna staje się częścią problemu, a nie jego rozwiązaniem. Decydenci spierają się w jakim stopniu ciąć stopy i czy nie należy raczej odwołać się do bardziej niekonwencjonalnych metod odradzania wzrostu gospodarczego.

Dylemat Trichet polega dzisiaj na tym, że zbyt wielkie obniżenie stóp może zasiać ziarno po przyszły kryzys. Być może dlatego na początku roku Trichet sygnalizował niechęć do dalszej radykalnej interwencji z obawy o podsycanie inflacji oraz stwarzanie podstaw do nowego rozdęcia aktywów. Te wątpliwości się utrzymują, czego ilustracją jest rosnący dystans między agresywnym działaniem banków centralnych z Waszyngtonu i Londynu a podejściem EBC.

Reklama

Podzielona rada

David Mackie, główny ekonomista ds. europejskich JPMorgan Chase & Co. uważa, że EBC jest zdecydowany „nie powtarzać” błędów z przeszłości. Prezes Bundesbanku Axel Weber oświadczył w zeszłym tygodniu, że poziom 1 procenta dla stóp jest najniższym z możliwych do przyjęcia. Z kolei Jurgen Stark, członek zarządu banku, który spodziewa się odbicia gospodarki w 2010 roku, jest zdania, że EBC powinien postępować z „odpowiednią ostrożnością”.

Inni członkowie rady, w tym Erkki Lukanen z Finlandii, Noul Wellink z Holandii i wiceprezes EBC Lucas Papademos są zadania, ze gospodarka będzie dalej się pogarszać, co obrazuje jedynie skalę podziału wśród 22-osobowej rady
„EBC jest mocno spóźniony” – mówi Erik Nielsen, ekonomista ds. europejskich Goldman Sachs w Londynie, który ocenia, że za bezczynność EBC gospodarka zapłaciła co najmniej 100 miliardów euro właśnie dlatego, że Trichet i jego koledzy nie dotrzymywali kroku akcjom Federalnej Rezerwy.

Podcinanie własnych skrzydeł

Dylemat Bank of England jest nieco inny. Bank obniżył stopy procentowe niemal do zera - o kolejne 50 pkt bazowych do zaledwie 0,5 proc. I na tym zapewne skończy jego rola w walce z kryzysem, bo dalsze działania – oczywiście we współpracy z BoE – należeć będą do rządu premiera Gordona Browna, który juz obiecał wpompowanie do systemu finansowego miliardów funtów, aby przywrócić akcję kredytową.