Gazprom przejął zobowiązania RosUkrEnergo i zaproponował Polsce rezygnację z roszczeń wobec RUE za niedostarczony gaz w zamian za podpisanie nowego kontraktu z Gazpromem? Czy powinniśmy się zgodzić na taki układ? Tym bardziej, że media podają, że pojawiają się dodatkowe żądania – Rosjanie chcą kontraktu nie na 3-5 lat ale wieloletniego.

To są jedynie domysły na temat tego w jaki sposób toczone są konkretne rozmowy. Nie będę komentował spekulacji prasowych. Faktem jest natomiast to, że – aby zapewnić tegoroczne dostawy – Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo musi znaleźć dostawcę, który zastąpi nierealizowany kontrakt z RosUkrEnergo. Jak twierdzi PGNiG w sprawie zapewnienia nam brakujących 2,3 mld m sześc. gazu spółka prowadzi rozmowy nie tylko z Gazpromem, ale z różnymi potencjalnymi dostawcami. Jedno jest jednak pewne – skrajnie niekorzystnym dla polskiego bezpieczeństwa wynikiem negocjacji byłoby podpisanie przez PGNiG, z kimkolwiek, długoterminowego kontraktu na te 2,3 mld m sześc.

Dlaczego?

Nie jest korzystnym dla Polski takie rozwiązanie, które wiązałoby dostawy zastępujące kontrakt z RUE podpisaniem wieloletniego kontraktu, ponieważ w dłuższej perspektywie dostawy, których Polska potrzebuje, dostarczane będą przez świnoujski gazoport i Baltic Pipe, czyli gazociąg z Morza Północnego.

Reklama

A czy nie powinniśmy naciskać na Rosję, by zrealizowano II nitkę gazociągu jamalskiego? Wicepremier Waldemar Pawlak stwierdził, że to najtańszy sposób na dość istotne zwiększenie przesyłu gazu z Rosji do Europy Zachodniej.

Trzeba wyraźnie powiedzieć, że rozwiązaniem polskich problemów nie jest druga nitka Jamału, ani żadne inne możliwości dostarczania gazu z Rosji. Dla Polski najważniejsze powinno być jak najszybsze zrealizowanie naszych projektów, czyli budowa terminala LNG i połączenia z Morzem Północnym. Na tym powinniśmy się skupić i przyspieszać jak można te inwestycje. To nasz cel strategiczny, to nasza taktyka.