Od kul izraelskiego snajpera we wschodniej części miasta Gaza zginął 25-letni Ahmed Yaghi. W ten sposób bilans ofiar śmiertelnych demonstracji, które w Strefie Gazy odbywają się od marca w każdy piątek, wynosi 158.

Jak donosi agencja AFP, dowództwo Hamasu, organizacji rządzącej w Strefie Gazy, poinformowało w piątek o zwołaniu specjalnej narady. Według źródeł zbliżonych do Hamasu może to oznaczać chęć zakończenia działań wojennych i zawarcia rozejmu z Izraelem.

W spotkaniu tym ma uczestniczyć "numer dwa" Hamasu Saleh al-Aruri, który według AFP w czwartek przekroczył granicę z Egiptem w towarzystwie ośmiu innych wysoko postawionych osób w Hamasie. Ezzat al-Riszk, członek biura politycznego Hamasu, powiedział wcześniej w piątek, że jego ruch "nie szuka wojny" i "jest zdecydowany oszczędzić mieszkańcom Gazy nowego konfliktu".

Jak informuje AFP, sytuację w Strefie Gazy zdecydował się także bacznie obserwować premier Izraela Benjamin Netanjahu, który odwołał zaplanowaną na poniedziałek wizytę w Kolumbii.

Reklama

W czwartek izraelski minister obrony Awigdor Lieberman zapowiedział, że jego kraj wstrzymuje dostawy paliwa do Strefy Gazy. To odpowiedź na wypuszczanie z tej palestyńskiej enklawy płonących balonów, które powodują szkody na południu państwa żydowskiego.

Płonące balony oraz latawce, z których wiele wypuszczanych jest w powietrze w trakcie przygranicznych demonstracji organizowanych przez radykalny Hamas, powodują pożary niszczące izraelskie uprawy oraz lasy.

Protesty w Strefie Gazy rozpoczęły się w marcu i zostały nazwane "Wielkim Marszem Powrotu". Nazwa nawiązuje do żądania Palestyńczyków umożliwienia im powrotu do ich domów znajdujących się na terytorium Izraela, które opuścili lub z których zostali wygnani w 1948 roku. W protestach zginęło już 158 Palestyńczyków, zastrzelonych przez izraelskie siły bezpieczeństwa. W starciach zginął jeden żołnierz izraelski. (PAP)

zm/ mc/