Do zdarzenia, opisanego we wtorek przez media, doszło w minionym tygodniu.

"To byłoby śmieszne, gdyby nie chodziło o kwestię imigracji, która jest nadzwyczaj poważna" - tak historię tę skomentował jeden z szefów związku zawodowego policjantów (Siulp) Eugenio Bravo. Wyjaśnił, że w całej operacji planowanej deportacji nielegalnych imigrantów uczestniczyło łącznie 100 funkcjonariuszy. 18 policjantów eskortowało siedmiu Tunezyjczyków z Turynu do Rzymu na lotnisko Fiumicino. Przywieziono tam także dziesięciu innych nielegalnych imigrantów. Wszyscy na mocy dwustronnego porozumienia mieli zostać odesłani samolotem czarterowym do Tunezji.

Okazało się jednak, że maszyna jest zepsuta. Dwóch mężczyzn zostało odwiezionych do ośrodka, w którym przebywają migranci oczekujący na odesłanie do swojego kraju. Pozostałych 15 otrzymało oficjalny nakaz opuszczenia Włoch w ciągu tygodnia i zostało wypuszczonych na wolność - ujawniła prasa.

Ministerstwo spraw wewnętrznych wyjaśniło, że dla tej grupy nie było miejsc w centrach pobytu, bo są już pełne. Szef resortu Matteo Salvini zapowiedział wyjaśnienie tej sprawy.

Reklama

Zdarzenie to zostało opisane tuż po tym, gdy MSW ogłosiło, że w trybie pilnym wydali z Włoch ponad 180 nielegalnych tunezyjskich imigrantów, którzy przypłynęli na Lampedusę w minionych dniach.