Dożyliśmy takich czasów, kiedy ludzi zwalnia się z pracy za to, że chcą kandydować z list wyborczych PSL; apelujemy do premiera Mateusza Morawieckiego, aby bardzo stanowczo zareagował na takie przypadki - oświadczył w środę szef sztabu wyborczego ludowców poseł Piotr Zgorzelski.

Zgorzelski mówił w środę podczas konferencji prasowej w Sejmie, że w ostatnim czasie pojawiają się przypadki "szykanowania" kandydatów, którzy startują z list wyborczych PSL. "To szykanowanie polegało na tym, że delegowano osoby o kilkadziesiąt kilometrów dalej od miejsca pracy po to, aby w ewidentny sposób uniemożliwić im prowadzenie kampanii wyborczej" - dodał.

Zgorzelski poinformował, że PSL chce również wyrazić swoje "ogromne oburzenie" w związku z "metodami, jakie stosuje partia rządząca" wobec kandydatów PSL. Według niego, osobom, które startują z list PSL grozi się m.in. zwolnieniami z pracy. "Metody te można tylko określić jednym słowem - zamordyzm, a nawet zamordyzm polityczny" - oświadczył polityk Stronnictwa.

"Za to, że ktoś chce kandydować z pełnoprawnego komitetu wyborczego, wyrzuca się go z pracy. Tak jest dzisiaj, jutro będą kazać wam (...) głosować tylko i wyłącznie na PiS, a pojutrze jeszcze będą może kazali wam tak, jak PiS" - mówił Zgorzelski.

W konferencji udział wzięła kandydatka PSL do sejmiku woj. łódzkiego Ewa Olas-Bernacka, która powiedziała, że jest wieloletnim pracownikiem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi oraz członkiem związku zawodowego "Solidarność".

Reklama

"W momencie, kiedy listy zostały ogłoszone i okazało się, że kandyduję z listy PSL do sejmiku woj. łódzkiego, zaczęły się szykany na skalę dotąd niespotykaną. Od swoich związków zawodowych dowiedziałam się, że prezes rozpoczął procedurę zwalniania mnie z pracy z mojej winy" - powiedziała Olas-Bernacka.

Zgorzelski zaznaczając, że PSL nie zgadza się na takie metody, zwrócił się z apelem do premiera Morawieckiego, aby sprawdził, "czy takie przypadki pojawiają się jeszcze w innych miejscach i żeby bardzo stanowczo zareagował".

"Takich czasów dożyliśmy, że ludzi zwalnia się z pracy za to, że chcą kandydować z komitetu wyborczego PSL" - skwitował Zgorzelski.

Poseł PSL Paweł Bejda ocenił, że jest to "rzecz niesłychana" i "powrót do głębokiego PRL-u". "Panie prezesie Jarosławie Kaczyński, tak wygląda wasza polityka prorodzinna, żeby zwalniać matkę i żonę, dobrego pracownika, który jest również członkiem związków zawodowych +Solidarność+?" - pytał ludowiec.

Zwrócił się również do przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy. "Panie przewodniczący, dzieje się krzywda pana członkowi, Ewie Olas-Bernackiej. Liczymy na to, że związki zawodowe +Solidarność+ - bo już nie mówię o łaskawości PiS-u, bo na to nie można liczyć - staną w obronie swojego członka" - podkreślił Bejda.

>>> Czytaj też: "Nowaja Gazieta": Na aferze wokół agentów GRU mogą zyskać inne służby specjalne