Agencja Reutera komentuje decyzję sędziego jako najnowszą porażkę sądową Trumpa w sprawie polityki imigracyjnej.

Decyzja sędziego Tigara nabrała mocy w trybie natychmiastowym, stosuje się do całego kraju i będzie obowiązywała przynajmniej do 19 grudnia, na kiedy sędzia wyznaczył rozprawę, by rozważyć przedłużenie tej decyzji.

Rozporządzenie Trumpa, wydane w odpowiedzi na karawany migrantów, które zaczęły docierać do USA przez granicę z Meksykiem, zaskarżyły Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich i Centrum Praw Konstytucyjnych.

"Niezależnie od zakresu władzy prezydenta, nie może on zmienić przepisów imigracyjnych w celu narzucenia warunku wyraźnie zabronionego przez Kongres" - napisał Tigar w uzasadnieniu. Sędzia Tigar został nominowany przez poprzedniego prezydenta, Demokratę Baracka Obamę.

Reklama

Do wtorkowej decyzji na razie nie odniosło się ministerstwo sprawiedliwości.

9 listopada prezydent Trump, który niejednokrotnie nazywał migrantów "przestępcami", podpisał rozporządzenie wykonawcze, pozwalające automatycznie odrzucać wnioski o azyl, składane przez osoby nielegalnie przekraczające granicę z Meksykiem. Zarządzenie, wydane na 90 dni, ma na celu zniechęcenie migrantów z Ameryki Środkowej do kontynuowania podróży do USA. Według władz nie dotyczy to dzieci, które bez opieki dorosłych usiłują dostać się do USA.

Trump nazwał karawanę migrantów z krajów Ameryki Środkowej, która przez Meksyk ma zamiar dotrzeć do USA, "inwazją", a na początku listopada zapowiedział, że USA mogą wysłać 15 tys. żołnierzy na granicę, aby tę karawanę powstrzymać. To więcej niż liczy amerykański kontyngent w Afganistanie.

Wkrótce po wystąpieniu amerykańskiego prezydenta Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że Stany Zjednoczone muszą zapewnić ludziom uciekającym przed prześladowaniami czy przemocą ochronę, jaka zgodnie z prawem przysługuje uchodźcom.

Według ekspertów Trump posłużył się tematem walki z imigracją, by zmobilizować swój elektorat do głosowania na Republikanów w niedawnych wyborach do Kongresu. Zatrzymanie nielegalnej imigracji, a także budowa muru na granicy z Meksykiem należały do głównych obietnic wyborczych Trumpa w czasie kampanii prezydenckiej z 2016 roku.

Karawana migrantów wyszła z Hondurasu 13 października. Jej trzon znajduje się jeszcze w północno-zachodniej części Meksyku, ok. 2 tys. km od Tijuany. Oprócz mieszkańców Hondurasu karawanę tworzą Chilijczycy, Kostarykanie, Salwadorczycy, Nikaraguańczycy, Kolumbijczycy, Wenezuelczycy i Peruwiańczycy.

Do Stanów Zjednoczonych zmierzają również dwie inne, mniejsze karawany, po około 2 tys. ludzi, które wyruszyły z Ameryki Środkowej.

Pod koniec sierpnia sędzia federalny Orlando Garcia tymczasowo zablokował surową ustawę stanu Teksas, która przewidywała m.in. nałożenie kar na władze tzw. miast azylowych w Teksasie za odmowę współpracy z federalnym urzędem imigracyjnym.

Decyzja ta była kolejną porażką administracji Trumpa podejmującej próby ukarania tzw. miast azylowych, czyli takich, których władze odmawiają wypełniania federalnego prawa imigracyjnego i nie wydają służbom celno-imigracyjnym (ICE, Immigration and Customs Enforcement) osób nielegalnie przebywających na terenie Stanów Zjednoczonych, nawet, jeśli osoby te przebywają w miejskich aresztach w oczekiwaniu na rozprawę sądową.

Wśród miast azylowych znajdują się największe amerykańskie metropolie, w tym Nowy Jork, Boston, Los Angeles i San Francisco. Funkcjonariusze wydziałów policji w tych miastach nie są zobowiązani do sprawdzenia statusu imigracyjnego osób zatrzymanych nawet za poważne przestępstwa.

Prezydent Trump w rozporządzeniu wykonawczym wydanym w styczniu, zapowiadał ukaranie władz miast azylowych m.in. poprzez odebranie im funduszy federalnych.